Odwołana wizyta francuskiego prezydenta Francji, afera widelcowa i radykalne pogorszenie stosunków polsko-francuskich. To wszystko efekt zakupu, którego… nie było.
Tę historię zacząć można jak w bajce: dawno, dawno temu, bo jakoś w 2012 r. ogłoszono postępowanie na zakup śmigłowców wielozadaniowych. Ich liczbę zmieniano, na pewnym etapie było ich nawet siedemdziesiąt, stanęło w końcu na pięćdziesięciu. O możliwość realizacji biło się trzech rycerzy, którzy dziś noszą zacne imiona Airbus Helicopters, Leonardo oraz Lockheed Martin. Poprzedni król, czyli rząd PO-PSL wybrał Airbusa i jego śmigłowce caracal. Zdaniem króla, dwaj pozostali śmiałkowie wymagań formalnych konkursu rycerskiego nie spełnili i dlatego ich latające smoki w szranki stanąć nie mogły. Nowy król reprezentowany przez PiS miał przeprowadzić negocjacje dotyczące offsetu z francuskim Airbusem. Jednak jeszcze przed objęciem korony, jeden z książąt, Antoni Macierewicz, zapowiadał na łamach kroniki DGP, że caracale nie zostaną kupione.
Jak powiedział, tak zrobił. W dosyć spektakularny i gwałtowny sposób zakończono rozmowy offsetowe, a francuski rycerz poczuł się bardzo dotknięty. Ba można by powiedzieć, że rozmowy zakończono jego spoliczkowaniem. To spowodowało m.in. odwołanie wizyty jego króla, tzn. prezydenta Francji Hollande’a i słynną już wypowiedź księcia Bartosza Kownackiego o tym, kto uczył szlachtę francuską jadać widelcami.
Później w tej bajce mieliśmy równie spektakularne odwiedziny w zamkach, tzn. zakładach lotniczych w Świdniku i Mielcu. W tym drugim grodzie, książę-minister Macierewicz zapowiedział, że polscy żołnierze dostaną w tym roku jeszcze dwa nowe smoki, czyli śmigłowce blackhawk. Po kilku tygodniach stwierdził, że ta wypowiedź „nigdy nie była aktualna”.
Niestety tutaj bajkową konwencję trzeba złamać, bo morału nie ma. Wojsku Polskiemu śmigłowców (przede wszystkim morskich) dalej brakuje i trudno przewidzieć kiedy je dostanie. Stosunki francusko-polskie są w słabym stanie. Cieszyć się może jedynie zespół Tilt, który rację miał, śpiewając „nie wierzę politykom, nie”.