Podobno pan przewodzi opozycji.
Nie przewodzę.
Ale urządza pan tajne spotkania lewicy u siebie w fundacji.
Tak, ale nie tajne.
Knujecie?
Wcześniej bywały okresy, kiedy knucie było bardziej intensywne, bo spotykałem się z przedstawicielami lewicy i centrolewicy. Tutaj, u mnie, były spotkania inicjatywy, która powstała i przedwcześnie umarła. Europa Plus.
A teraz?
Zajmuję się tym, czym moja fundacja zajmuje się od początku, czyli propagowaniem idei europejskiej, integracji, sprawami Ukrainy, pojednania między narodami.
Barbara Nowacka, Robert Biedroń...
Bywają.
Właśnie o te spotkania pytam.
Oni powinni się przede wszystkim spotykać ze sobą, w swoim gronie. A rozmowy ze starszym panem, mentorem może nie powinny mieć dla nich większego znaczenia.
O sobie pan mówi starszy pan? Mentor?
O sobie. Myślę, że im będzie bliżej do wyborów, tym młodzi ludzie lewicy będą częściej się spotykać. Moja fundacja jest dla nich zawsze otwarta.
Dla starszych też?
Pyta pani o ojców założycieli?
O Leszka Millera na przykład.
Co jakiś czas pojawiają się przypadki, podkreślam - przypadki, które dają nadzieję na to, że starsi politycy mogą jeszcze w polityce coś osiągnąć. Długi czas powoływano się na Konrada Adenauera, który przed wojną był burmistrzem Kolonii i antyfaszystą. Po zamachu na Hitlera w 1944 r. został wsadzony do więzienia. Strażnik do niego mówi: panie Adenauer, ja pana błagam, pan jest już takim starym człowiekiem, a jak mnie dają starego, to on albo samobójstwo popełnia, albo inne głupstwa robi. Nie rób pan tego. Adenauer w pamiętnikach skomentował to tak: pięć lat później zostałem kanclerzem RFN. Ta historia natchnęła wielu moich starszych kolegów. Natchnęła też ich historia Reagana, a teraz mamy przypadek Trumpa.
Czyli przed Millerem jeszcze świetlana przyszłość?
Wszystkim swoim kolegom mówię, że to są wyjątki, a nie reguła.
Zamiast dodawać skrzydeł to pan je podcina.
Nie podcinam, tylko jestem realistą. I oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie wiek decyduje o jakości w polityce. Mogę pani wskazać wielu świetnych dojrzałych polityków i wielu bardzo mizernych, i odwrotnie = wśród młodych prawdziwe talenty i ludzi, którzy powinni z polityki wyjść, zanim do niej weszli, jak choćby Bartłomiej Misiewicz. Sam staram się pracować z tymi młodszymi, bo mają więcej energii, są bardziej otwarci. Unikam jak ognia spotkań kombatanckich z kolegami z mojej generacji, bo to zazwyczaj przeradza się w pełną frustracji i płaczliwego sentymentalizmu rozmowę o niewykorzystanych szansach. Wolę rozmawiać o przyszłości. I rozmawiam. Zresztą nie tylko z lewicą.
A z kim jeszcze?
Byli niedawno u mnie młodzi Platformy Obywatelskiej. Mamy tu na górze taką salę konferencyjną, siadamy i rozmawiamy. Przyszli Joanna Mucha, Agnieszka Pomaska, Sławomir Nitras i jeszcze kilka innych osób.
Chcieli się dowiedzieć, jak odsunąć Grzegorza Schetynę od władzy?
Nie, raczej zrozumieć, dlaczego stało się to, co się stało, dowiedzieć się, jakie z mojej perspektywy błędy popełniła Platforma, co można robić, jak się organizować. Wie pani, to są spotkania, które mają sporo oddechu, rozmawiamy szerzej, nie o tym, co wczoraj, co jutro, nie tylko o bieżącej polityce.