Martyna Trykozko: Jak się pani poczuła, kiedy usłyszała pani wypowiedź europosła Korwin-Mikkego?
Iratxe Garcia Perez: W pierwszej chwili byłam bardzo zaskoczona. Pomyślałam, że może ktoś to źle przetłumaczył. Ale znam tego europosła i wiem, że zwykle posługuje się on w parlamencie kontrowersyjnymi słowami, że lubi prowokować. Ale, jak pewnie jest pani sobie w stanie wyobrazić, nie jest łatwo słuchać takich słów.
Rozmawiała z nim pani kiedykolwiek wcześniej?
Nie. Podczas debaty wykorzystał pewien instrument, niebieską kartę, która pozwala na zadanie pytania osobie, która przemawia. Wypowiadałam się podczas debaty, poprosiłam o głos i miałam dwie minuty. Mówiłam o luce w wynagrodzeniach. Poprosił o możliwość zadania pytania, wykorzystując niebieską kartę i powiedział to, co powiedział. Musiałam jakoś zareagować.
Ale słyszała pani o nim wcześniej.
Tak, wiedziałam, że kiedyś powiedział na przykład, że kobiety nie powinny mieć praw wyborczych.
Dlaczego, według pani, europoseł Korwin-Mikke w ten sposób się zachowuje? Jakie wrażenie robi na pani jako człowiek?
Bardzo trudno jest zrozumieć, dlaczego w XXI wieku w Europie można usłyszeć takie zdanie. Ale musimy się nad tym zastanowić. On jest w Parlamencie Europejskim, ponieważ ludzie na niego zagłosowali. Myślę, że to dobry przykład do wyjaśnienia, dlaczego wciąż musimy pracować nad równouprawnieniem w Europie. Dzisiaj, w 2017 roku, nie mamy równego społeczeństwa. Mamy jedną część, która myśli, że mężczyźni mają więcej praw niż kobiety.
Spotyka się pani jeszcze z tego typu osobami w życiu publicznym, czy to był najgorszy incydent do tej pory?
On nie jest sam. Wiemy, że pewna część myśli jak on, ale nie jest to większość. Nie wiem, ile osób może mieć takie stanowisko, ale to tylko niewielka mniejszość w Parlamencie Europejskim.
Czy sądzi pani, że powinien zostać ukarany za tę wypowiedź?
Myślę, że to konieczne. Musi zrozumieć, że takich rzeczy nie można mówić. Popieram wolność wypowiedzi, ale wolność wypowiedzi ma jedną granicę i tą granicą jest szacunek dla praw innych. Dla mnie i dla dużej większości osób tutaj ten człowiek taką granicę przekroczył, ponieważ zaatakował połowę naszego społeczeństwa, czyli wszystkie kobiety.
Już pani o ten temat zahaczyła, ale jak to możliwe, że tego rodzaju wypowiedzi pojawiają się dziś, w roku 2017?
Myślę, że żyjemy w nierównym społeczeństwie. Być może nie czujemy tego na co dzień, ale jest wiele chwil, kiedy kobiety odczuwają, że te nierówności istnieją. Dyskutujemy przecież o luce w wynagrodzeniach, bo ona faktycznie istnieje. Ale to nie tylko nierówne dochody. Inna sprawa to przemoc. Kobiety są atakowane przez mężczyzn po części z tego powodu, że mężczyźni uważają, że mają więcej praw. To jest właśnie problem. Pewna część naszego społeczeństwa myśli, że ma większe prawa niż inna. Oczywiście pracujemy nad tymi kwestiami i dziś jest lepiej niż chociażby 50 lat temu, ale wciąż istnieje dyskryminacja. Musimy więc pracować jeszcze więcej i być wrażliwe na te kwestie.
Sposób, w jaki odpowiedziała pani na słowa posła Korwin-Mikkego, był bardzo odważny i dobitny. Wiele kobiet nie ma odwagi, żeby w ten sposób reagować na podobne sytuacje w ich codziennym życiu. Ma pani może dla nich jakieś rady?
Trzeba znaleźć w sobie tę odwagę. Dostaję teraz wiele wiadomości od kobiet, które piszą: Powiem to samo! Będę bardziej odważna! Kobietom, które nie są w stanie odpowiedzieć, kiedy spotykają się z tego rodzaju stwierdzeniami, muszę powiedzieć, że przecież nie są same, stanowimy połowę społeczeństwa na świecie.
W jaki sposób walczy pani z dyskryminacją w swojej pracy?
Pracuję w komisji do spraw równouprawnienia, jestem tam koordynatorką mojego ugrupowania politycznego. W tej chwili pracujemy na przykład nad kwestiami równowagi pomiędzy życiem zawodowym, a prywatnym. Nalegamy na to, żeby kraje członkowskie ratyfikowały konwencję antyprzemocową, żeby Komisja Europejska przedstawiała więcej propozycji ustaw przeciwdziałających przemocy. Pracuję też w komitecie regionalnym nad funduszami strukturalnymi.
Ostatnie pytanie jest dość ogólne. Co według pani mężczyźni powinni zrozumieć na temat feminizmu?
Że to nie jest odpowiednik kultury macho. Wiele osób uważa, że feminizm to odpowiedź na macho. A macho to osoby, które uważają, że mężczyzna ma więcej praw. Feministki nie uważają, że kobiety mają więcej praw. Uważamy, że należą nam się te same prawa, co mężczyznom. To właśnie ta idea. Potrzebujemy więcej feministów – to jest właśnie ten moment, kiedy mężczyźni powinni zrozumieć, że musimy pracować razem.