Co wydarzyło się w Helsinkach podczas spotkania Donalda Trumpa z Władimirem Putinem?

Tego dokładnie nikt nie wie, zwłaszcza, że panowie zrezygnowali nawet z rutynowego sporządzania notatek. Nie wiemy czy to kilkugodzinne spotkanie przełamało lody i niechęć między Rosją a Stanami Zjednoczonymi. Mam jednak nadzieję, że Prezydent Donald Trump wyartykułował wiele zastrzeżeń dotyczących działań Rosji, nie tylko w Europie. Pamiętajmy, że oprócz Krymu czy Donbasu, Federacja Rosyjska zaangażowana jest także w konflikt w Syrii. Dziś w pierwszej kolejności należy rozmawiać o powstrzymaniu działań tego państwa związanych z aneksją Krymu czy wspierania separatystów na wschodzie Ukrainy. Bez tego cofnięcia się ze strony naszego wschodniego sąsiada, myślę, że nie będzie możliwy jakikolwiek dalszy dialog czy współpraca. I to zarówno ta bilateralna ze Stanami Zjednoczonymi, jak i szerzej z całym Sojuszem Północnoatlantyckim.

Reklama

A jak strona polska reaguje na to spotkanie?

Nie byliśmy stroną tych rozmów więc trudno bezpośrednio recenzować to wydarzenie. Uważnie śledzimy jednak doniesienia płynące z Moskwy i Waszyngtonu. Ze spokojem analizujemy wydarzenia i nie wyciągamy zbyt pochopnych wniosków. Uważamy, że konstruktywne rozmowy, które doprowadzą do wycofania się Rosji np. z agresji na Ukrainę są bardzo potrzebne. Sposób ich prowadzenia zależy od strony amerykańskiej. Wiemy, że cele o których mówił na szczycie NATO Donald Trump są zbieżne z naszymi interesami.

Jednak pierwsze doniesienia co do efektów spotkania chyba nie napawają optymizmem.

Na pewno tak. Jednak konsekwencja Stanów Zjednoczonych i solidarność państw NATO powinna zmierzać w tym właśnie kierunku, żeby Władimir Putin zrozumiał, że świat Zachodu nie akceptuje agresywnych działań. Do tego samego należy zmierzać wewnątrz Unii Europejskiej i państw wschodniej flanki NATO. Na stosunki między Moskwą a Waszyngtonem trzeba również patrzeć przez pryzmat relacji wewnątrz samego Sojuszu. Tutaj warto zwrócić uwagę na słowa, które Donald Trump wypowiedział w Brukseli podczas szczytu NATO. Wskazywał tam na konieczność zwiększenia wydatków na obronność przez państwa sojusznicze i krytykował działania biznesowe podejmowane przez Niemców wraz z Rosjanami. Prezydent USA mówił, że Niemcy oczekują gwarancji bezpieczeństwa od Stanów Zjednoczonych, a z drugiej strony każdego roku poprzez zakup gazu transferują miliardy euro na Kreml.

Jednak widoczny jest brak konsekwencji. Po spotkaniu w Helsinkach Donald Trump mówił, że Nord Stream powstanie, a USA jedynie postarają się z nim konkurować swoją ofertą gazową.

Reklama

Oczywiście nie ma możliwości bezpośredniego oddziaływania na to czy Nord Stream 2 powstanie czy nie. Niemożliwe jest przecież zablokowanie tej inwestycji poprzez jakiś przymus. Gdyby jednak nie było chętnych na zakup tego paliwa to Nord Stream 2 na pewno by nie powstał. Innymi słowy, gdyby Niemcy nie gwarantowali, że będą odbierać gaz to jednostronna inicjatywa ze strony Rosji nie doszłaby do skutku. Tutaj złą rolę odegrał też były niemiecki kanclerz Gerhard Schroeder, który wręcz kuglował z administracją Kremla i zasiadał na czołowych stanowiskach w spółkach bezpośrednio z nim powiązanych.

Czy wycofanie się Donalda Trumpa z poprzednich deklaracji powoduje, że w sprawie Nord Stream 2 klamka już zapadła?

Nie podejrzewam, żeby Donald Trump z czegokolwiek się wycofywał. Sądzę, że jego stanowisko pozostało niezmienne. Administracja w Waszyngtonie nie zmieniła stanowiska, że Nord Stream 2 zagraża wschodniej części Europy. Tutaj absolutnie nie ma modyfikacji tego poglądu. I to bardzo dobra wiadomość dla Polski i całego naszego regionu.

Kolejnym postulatem Donalda Trumpa, ale też wielu polskich polityków jest zwiększenie wydatków na obronność przez wszystkie państwa Sojuszu. Do tej pory jednak wiele z nich wciąż nie osiągnęło poziomu 2 proc. PKB, a w dodatku nie mają zamiaru tego zmieniać. Co z tym zrobić?

Należy pamiętać, że zwiększenie wydatków na obronność będzie sukcesywnie wzrastać na przestrzeni wielu lat. Takie jest założenie. Na razie ten cel realizuje pięć państw NATO, w tym Polska. Jesteśmy przekonani, że wzrost tych wydatków jest w interesie wszystkich członków organizacji. Dzięki temu będziemy silniejsi, a efektywność Sojuszu znacznie się zwiększy. Warto więc dążyć do tego celu. Zachęcamy do tego naszych partnerów i w pełni podpisujemy się w tym zakresie pod postulatami Prezydenta Trumpa. Skoro pozostałe państwa zaakceptowały ten plan to jesteśmy przekonani, że dostosują się one do tych wymagań.