Gdy jakiś czas temu rozmawiałem ze studentami o wydarzeniach sprzed 30 lat, jedna ze studentek powiedziała, że w jej szkole traktowano je jak jakieś tabu. Nauczyciel wolał rzucić datę, wymienić kilka nazwisk i zakończyć sprawę niż otwierać dyskusję na jeden z najgorętszych tematów historii najnowszej.
Dodałbym, iż studentka miała szczęście, że w ogóle usłyszała w szkole cokolwiek o polskiej historii najnowszej. Z doświadczeń nauczyciela akademickiego mogę powiedzieć, że lwia część młodych ludzi de facto w ogóle nie dociera w edukacji historycznej do tego momentu.
Niewiedza i tabu
W podstawach programowych mamy zapisane rozmaite piękne rzeczy, o które często w mass mediach spierają się politycy. W praktyce niejeden młody Polak kończy zdobywanie wiedzy o przeszłości w okolicach powstania warszawskiego. Trudno, by przejmował się znaczeniem czy kontrowersjami związanymi z oceną Okrągłego Stołu oraz początkami III RP, skoro nie ma wiedzy na temat Polski Ludowej lub jest to wiedza szczątkowa. Oczywiście, zdarzają się chlubne wyjątki. Mniejszość ma szansę wynieść wiedzę z domu, komuś może trafić się pozytywnie zakręcony na punkcie historii najnowszej nauczyciel.