Jedna z najważniejszych decyzji w tej kampanii, przed jaką stanął Andrzej Duda, została podjęta. Prezydent podpisał ustawę o rekompensatach dla mediów publicznych, co ma zadowolić sporą część własnych wyborców oraz polityczną bazę PiS. Ale zrobił to w zamian za głowę prezesa TVP, co ma symbolizować, że nie pochwala otwarcie propagandowej linii telewizji. Do tego dał warunek utworzenia Funduszu Medycznego. Zwiększy on m.in. wydatki na onkologię, co ma spacyfikować zarzuty opozycji w debacie wokół TVP.
O tym, czy Andrzej Duda umiejętnie rozsupłał ten węzeł, będą świadczyły dwie kwestie. Po pierwsze, powszechny odbiór decyzji. Czy opozycji uda się przekonać wyborców, że podpisanie ustawy to hańba. Czy prezydent skutecznie zbuduje przekaz, że to jedyne możliwe wyjście, na którym nikt nie traci. Także polska onkologia. Ale druga kwestia to wewnętrzna personalna układanka w PiS. Jacek Kurski, był kimś więcej niż jednym z prezesów państwowych spółek. Budżet TVP, skala jej oddziaływania i jego umiejętne gry wewnątrz partii doprowadziły do tego, że był jednym z najbardziej liczących się polityków tego obozu. Dysponował wpływami często większymi niż wielu ministrów. W tym sensie był elementem wewnętrznej równowagi w obozie PiS. Po jego odwołaniu może się zacząć wewnętrzna wojna o wakat. W kontekście dalszego przebiegu kampanii ważne jest, czy piątkowa decyzja głowy państwa (oraz związane z nią warunki) to finał procesu, czy dopiero początek. Bo jeśli drugie, oznaczałoby to, że całej wolty w TVP nie autoryzował Zbigniew Ziobro. A to w konsekwencji mogłoby doprowadzić do otwartej wojny między ziobrystami a pałacem i premierem, przypominającej być może to, co niedawno obserwowaliśmy wokół Mariana Banasia i NIK. W trakcie kampanii wyborczej uderzyłoby to rykoszetem w Dudę.
Na pewno kwestia 2 mld zł na media publiczne to węzeł, jaki pracowicie w trakcie kampanii wyborczej splatał cały obóz rządowy. Podsuwając prezydentowi ustawę, obóz PiS zagrał wbrew politycznemu elementarzowi. W kampanii wyborczej rywale szukają tematów, w których ich zdanie podziela większość głosujących. Jak pokazał sondaż DGP, w tym przypadku większość była albo za zawetowaniem ustawy, albo za jej odesłaniem do Trybunału Konstytucyjnego.
Duda nie mógł tego gordyjskiego węzła przeciąć, tylko musiał próbować go mozolnie rozwiązywać. Tak aby minimalizować polityczne straty. Kłopotliwość tej sytuacji pokazał termin podjęcia decyzji: piątkowy późny wieczór w otoczeniu premiera i szefów Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Rady Mediów Narodowych. Do tego dodano koncepcję Funduszu Medycznego, która jest sprzeczna z poprzednią argumentacją obozu rządowego, że postulaty opozycji są nieodpowiedzialne bud żetowo, a na onkologię i tak idą już spore środki. Teraz okazuje, się, że można wyczarować w tydzień fundusz na 2,7 mld zł oprócz transferu dla telewizji. Pytanie, skąd nagle na to pieniądze? Na razie wiele wskazuje na to, że w pełnej skali fundusz zadziała dopiero w kolejnych latach, a w tym roku dostanie część tej sumy. Czyli to operacja mająca osłonić prezydenta przed politycznymi skutkami podpisania ustawy.
Dlatego nie powinno nikogo dziwić, jeśli w kolejnych dniach sztab Andrzeja Dudy będzie podsuwał przekaz o głowie państwa, która wybija się na niezależność. Co więcej, piątkowa decyzja ma to pokazywać, że w przeciwieństwie do reszty kandydatów w wyborach prezydent jest sprawczy. Kwestię skutecznego odklejenia się Andrzeja Dudy od PiS możemy, rzecz jasna, włożyć między bajki. To przecież jego wyborcza baza. Jednak trzeba przyznać, że prezydent coś ugrał w wojnie z własnym obozem. Jeszcze niedawno prezydenckie żądanie dotyczące usunięcia Jacka Kurskiego z funkcji prezesa TVP w zamian za podpis pod ustawą można było zakwalifikować do kategorii political fiction. A jednak stało się inaczej. Teraz przed sztabem Andrzeja Dudy trudny okres niwelowania ewentualnych strat wizerunkowych i przekonywania, że podjął on najlepszą decyzję z możliwych. Usunięcie Jacka Kurskiego ma być symbolicznym alibi, że pieniądze idą w większym stopniu na misję, a nie na toporną propagandę.
Cała sprawa może jednak szybko zejść z kampanijnej agendy na skutek zagrożenia koronawirusem. To ona staje się testem sprawności obozu władzy.
Fundusz Dudy
Prezydent zapowiedział stworzenie Funduszu Medycznego. Ma się on składać z trzech filarów: profilaktyki, leczenia oraz inwestycji. Będzie wspierać wydatki inwestycyjne m.in. w szpitalach onkologicznych i diagnostyce sercowo-naczyniowej. Pieniędzmi będzie dysponowało Ministerstwo Zdrowia. To w nim rozpoczęto prace nad stworzeniem podstaw dla ogłoszonej inicjatywy. Szczegóły zostaną podane za kilka tygodni. Andrzej Duda podkreślił, że fundusz będzie służył wsparciu, obok zasadniczego finansowania, pacjentów z chorobami onkologicznymi. Może też być użyty do walki z koronawirusem Nie wiadomo jeszcze, skąd będą pochodziły środki ani kiedy zostaną uruchomione.