Anne Applebaum dziennikarka, historyk, pracuje w magazynie „The Atlantic”. Laureatka Nagrody Pulitzera z 2004 r. za książkę „Gułag”. Jej najnowsza książka „Zmierzch demokracji” ukazała się 9 grudnia.

Magdalena Rigamonti: Pani świat się rozpadł.

Anne Applebaum: Nie mój. Nasz się rozpada. Wrażenie, które mieliśmy w latach 90., że demokracja jest na zawsze, było – delikatnie mówiąc – trochę naiwne. Nie, nie odkryłam tego teraz. Widzę rozpadanie się demokracji, niszczenie jej, chyba już od 10 lat. W 2016 r., może w 2017 r., zrozumiałam, że jestem obserwatorem głębokiej, historycznej zmiany w polityce, i że są ludzie wykształceni, obyci politycznie, bardzo wpływowi, którzy decydują się wspierać niedemokratyczne działania i autorytarne rządy. Próbowałam zgłębić ich decyzje, dowiedzieć się, dlaczego zmieniają obozy, co takiego się z nimi dzieje.
To ludzie, których pani zna, znała.
Reklama
Wiedziałam, że nie mogę o tym pisać jako obiektywny historyk, bo przecież sama uczestniczę w tych wydarzeniach, jestem w różny sposób związana z ludźmi, którzy są ich bohaterami. Wydało mi się więc bardziej uczciwe, jeśli rzetelnie opowiem o tym ze swojego punktu widzenia.
Reklama
Dlatego ta książka jest trochę jak kolejna część pani autobiografii.
Ale to nie jest autobiografia! W moim życiu, w polityce przez ostatnie 20 lat wydarzyło się wiele rzeczy, o których tu nie wspominam. Doszłam po prostu do wniosku, że opiszę to, co obserwuję, ze swojego specyficznego punktu widzenia. To jest książka o intelektualistach, dziennikarzach, ludziach wykształconych, którzy pracują na rzecz autorytaryzmu. Są obyci, więc nie można mówić, że czegoś nie rozumieją, że nie zdają sobie sprawy albo że ktoś nimi manipuluje. Doskonale wiedzą, co robią, mają świadomość konsekwencji swoich działań. Znamy z historii takie postawy. Francuski eseista Julien Benda opisał autorytarne elity w swojej książce z 1927 r. „Zdrada klerków”.
Już dziesięć lat przed stalinowskim wielkim terrorem i sześć lat przed dojściem Hitlera do władzy Benda bał się, że pisarze i dziennikarze, zmienieni w politycznych przedsiębiorców i propagandystów, sprowokują społeczeństwo do aktów przemocy. Chciałam pokazać, jak ci współcześni propagandyści myślą, jak wyglądają ich kariery, jak do tego doszło, że stoją po stronie autorytarnej. Bardzo dużo napisano o autorytarnych liderach, o Viktorze Orbánie, Donaldzie Trumpie. Jest też sporo o Jarosławie Kaczyńskim. A nie ma prawie nic o tych, którzy tworzą mitologię, pracują dla i na liderów, robią ich kampanie polityczne. Zaczynam w Polsce...
Na pierwszy ogień bierze pani Jacka Kurskiego.
Ale tak naprawdę największa część książki jest o Wielkiej Brytanii.