Po co powołał pan Krajowy Instytut Mediów?

By zrealizować projekt jednoźródłowych badań konsumpcji mediów w Polsce. Potrzeba zrobienia nowych badań wynika z...
Polityki.
Dlaczego? Staram się realizować projekt w całkowitym oderwaniu od polityki. Nawet niezależnie od wszystkich innych działań KRRiT. Jest to projekt prorynkowy, a nie polityczny, ma zagwarantować nowoczesny system rozliczeń na rynku mediów, które w dużej mierze utrzymują się z reklamy. To tworzenie nowej waluty rozliczeniowej.
Reklama
Jestem obywatelką, pan ankieterem – i o co mnie pan pyta?
Namawiam panią do wzięcia udziału w ankiecie. Potem, jeżeli spełnia pani kryteria metodologiczne w doborze próby, zapraszam do udziału w panelu badawczym i wyposażam w nasz miernik. To smartfon albo smartwatch z odpowiednim oprogramowaniem.
Macie 30 tys. taki urządzeń?
Nie, 30 tys. to liczba ankietowanych gospodarstw w badaniu założycielskim. Samych urządzeń, a więc panelistów, będzie ok. 4 tys.
Za ile to wszystko?
Budżet KIM to 30 mln zł, ale badanie założycielskie i rekrutacja panelu to tylko część zadań.
Na ten rok?
Tak. KIM zajmie się również analizą oraz fuzjami, czyli łączeniem, porównywaniem i przetwarzaniem danych pochodzących z różnych źródeł i mediów. Prowadzić będzie prace nad wdrożeniem nowych standardów pomiarowych. Wypracowywaniem nowych modeli współpracy z rynkiem i ośrodkami akademickimi. Projekt realizujemy przy współpracy z Instytutem Łączności – tam działa panel eksperymentalny, w którym na blisko tysiącosobowej próbie testujemy, w trybie ciągłym, skuteczność technologii. Z kolei w NASK postawiliśmy hurtownię danych agregującą informacje z ponad 500 tys. dekoderów telewizyjnych. Ale podstawą pomiaru pozostanie panel telemetryczny – losowo dobrana grupa aktywnych panelistów wyposażonych w urządzenia do pomiaru pasywnego.
Co to znaczy aktywny panel pasywnego pomiaru?
To, że aktywność panelisty ogranicza się do noszenia włączonego urządzenia, które samo wyłapie i zidentyfikuje opomiarowane treści medialne oraz wskaże ich źródło. Urządzenia raportują, w jakim środowisku medialnym użytkownik się obraca, jakich programów telewizyjnych, radiowych czy internetowych słucha i ogląda.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji na tym zarobi?
Celem KRRiT nie jest zarabianie pieniędzy. Zachęcamy wszystkich uczestników rynku do stworzenia porozumienia i powołania instytucji kontrolującej i docelowo finansującej badanie.
Pana badania zmiotą z rynku prywatne firmy?
Raczej włączą w jeden pomiar, dający kompleksową informację o konsumpcji mediów na różnych platformach. Obecne badania były tworzone w innej epoce –telewizję oglądało się głównie w domu, rodzinnie, na jednym telewizorze. Dziś media odbieramy wszędzie i na różne sposoby. Stąd potrzeba nowych narzędzi pomiarowych.
Prezes TVP Jacek Kurski narzekał na badania oglądalności. Teraz będzie miał swoje, państwowe.
Przecież to jest projekt rynkowy. Transparentny, audytowany międzynarodowo i kontrolowany przez rynek. Zresztą powołanie się na prezesa Kurskiego nie jest trafione. Sam byłem negatywnym bohaterem „Wiadomości”, m.in. z powodu naszych badań. Pokazało to tylko, że KIM jest instytucją niezależną.
Czy rolą KRRiT jest robienie takiego badania?
To wynika z ustawy o radiofonii i telewizji. Tradycyjne media przeżywają kryzys, a KIM powstał po to, by utrzymywać i wzmacniać ich pozycję. To badanie stanowiące podstawę do wszelkich innych badań i pomiarów na tym ciągle zmieniającym się rynku, gdzie budżety reklamowe przesuwane są w coraz większym stopniu w stronę internetu i globalnych graczy.
Te badania jest jednym wielkim ukłonem w stronę reklamodawców.
KIM ma być mediowym GUS-em rynku reklamy, gwarantującym jakość rozliczeń. W badaniu jednoźródłowym będziemy w stanie określić konsumpcję mediów w radiu i telewizji, linearnej i nielinearnej, na platformach VOD, VSP i OTT oraz na portalach społecznościowych, w telewizji naziemnej i hybrydowej, będziemy w stanie mierzyć ekspozycję nośników outdoorowych, krzyżować z badaniami konsumenckimi. Te badania mają być walutą rozliczeniową rynku wartego ok. 10 mld zł rocznie. Dlatego trzeba dbać o to, żeby jego waluta miała gwarancję jakości. Nasze badanie to także wsparcie dla małych i średnich nadawców, bo pozwoli wyłapać długi ogon, czyli niszowe programy kablowe czy lokalne stacje radiowe. Pomijane w aktualnych badaniach nie mają szans na udziały w reklamowym torcie.
A gdzie w tym wszystkim miejsce dla polityków?
Tu w ogóle nie ma miejsca dla polityków. O co pani chodzi z tą polityką? Ściągam z rynku ludzi, którzy się znają na robocie, na badaniach, ci ludzie ściągają innych ludzi, budujemy coś profesjonalnego.
Politycy będą wiedzieć, gdzie lokować polityczny produkt.
Jakieś fantastyczne wizje pani rozwija. Czy dzisiaj z badań oglądalności i słuchalności politycy czerpią wiedzę, gdzie lokować swój polityczny produkt? Kampanie polityczne są planowane przy wykorzystaniu zupełnie innego typu badań.
Dzięki panu będą bardziej precyzyjne.
Mam nadzieję, ale dotyczą innej materii.