Ilu nauczycieli się zaszczepiło?
Według ministra edukacji Przemysława Czarnka przynajmniej raz przyjęło preparat ponad 550 tys. pedagogów.
Wszystkich jest 620 tys. Czyli tylko 70 tys. się nie zaszczepiło?
Podkreśliłem, że to są dane ministra.
Niewiarygodne?
Sugeruję, że błąd dotyczący szczepień popełniono już na samym początku. 21 stycznia spotkaliśmy się z ministrem Michałem Dworczykiem i wiceministrem edukacji Dariuszem Piontkowskim. Apelowałem, żeby nauczycieli zaliczono do pierwszej grupy szczepionych, jednak usłyszałem, że nie ma takiej możliwości. Minister Dworczyk oznajmił, że pedagodzy będą szczepieni w kwietniu i maju, ja z kolei tłumaczyłem, że to zła decyzja, że planowane są matury, egzaminy, powrót dzieci do szkół. Żeby tego było mało, już potem bez konsultacji z nami, oznajmił, że nauczyciele dostaną preparaty AstryZeneki. A przecież wcześniej mówił, że szczepionek tej firmy nie można podawać przewlekle chorym oraz osobom starszym. Ale nauczycielom można. Poczuliśmy się gorsi. Ta sytuacja spowodowała, delikatnie mówiąc, ambiwalentny stosunek pedagogów do szczepień. Gdyby ta otoczka informacyjna była lepsza, dziś pewnie bylibyśmy w innej sytuacji. Szczerze mówiąc, bardzo trudne do zrozumienia jest dla mnie to, że są pedagodzy, którzy nie chcą się szczepić. Postępują nierozważnie. Nauczyciele powinni wziąć pod uwagę nie tylko interes własny. Teraz mogę tylko apelować. Zresztą apelowałem już kilkukrotnie. W jednym z tweetów nawet minister Czarnek podziękował mi za jednoznaczne poparcie szczepień.
Zaraz zostanie pan pupilem szefa resortu.
Teraz się trzeba zastanowić, jak szczepić uczniów. Przecież jeśli ktoś przyjmie pierwszą dawkę w czerwcu, to druga wypadnie w środku wakacji (7 czerwca planowane jest rozpoczęcie szczepień uczniów, którzy ukończyli 12 lat; z kolei w trzecim tygodniu września ma zostać przeprowadzona akcja szczepień w szkołach – red.). A podziękowania ministra Czarnka nie przekładają się na nasze relacje. Nie od dziś wiadomo, że między rządem a związkami zawodowymi nie ma dobrych relacji. Rząd przez wiele miesięcy zasłaniał się ustawą antycovidową i wielu aktów prawnych w ogóle nie musiał z nami uzgadniać. To było widać szczególnie na początku edukacji zdalnej.
Nie konsultowano z ZNP wprowadzenia edukacji zdalnej?
Nie.
Były pomysły, żeby wszyscy powtórzyli ten rok szkolny?
Nie jestem tego zwolennikiem. Dzieci nie były niczemu winne, choć to one zapłaciły.
Może na tej powtórce roku by skorzystały?
Jestem przeciwnikiem wmawiania dzieciom, że to jest rok stracony, że są one straconym pokoleniem, że przez rok zdalnej edukacji niczego się nie nauczyły. Stygmatyzowanie dzieci, mówienie, że są covidowym pokoleniem, tylko im szkodzi. Powtarzanie roku nic by nie dało.
Psychologowie mówią, że mogliby pracować po 12 godzin dziennie, a i tak nie zdążyliby przyjąć wszystkich młodych pacjentów.
Minister Czarnek powiedział, że daje na pomoc psychologiczną i pedagogiczną 187 mln zł. Gdyby powiedział, że dwa miliardy zamiast na TVP idą na ratowanie dzieci, to by może zrobił jakiś dobry uczynek. I żeby jeszcze te dzieci i młodzież, które właśnie wróciły do szkół, mogły liczyć na tę pomoc od razu.