Erna Wallisch z domu Pfannstiel, zanim wstąpiła do SS, była służącą. Później stała się jedną z najbardziej sadystycznych strażniczek Majdanka. Po wojnie pomagała jej organizacja Stille Hilfe (Cicha Pomoc), która wspierała nazistów w ich ucieczce przed odpowiedzialnością. Z jej usług skorzystali m.in. Adolf Eichmann i Josef Mengele. Austria, w której po wojnie mieszkała Wallisch, robiła wszystko, by kobieta nigdy nie poniosła odpowiedzialności. A ona sama dożyła w spokoju starości i zmarła nieniepokojona przez nikogo w 2008 r. w wieku 86 lat.
Historie Irmgard i Erny nie są jedyne. I w zasadzie nie jest najważniejsze, czy starsze panie poszły za kraty, czy też nie. O wiele istotniejszy jest klimat. Atmosfera wyjaśniania. Tłumaczenia. Usprawiedliwiania. Irmgard jest za stara, by trafić do aresztu. Erna miała ciężkie dzieciństwo. Jej ojciec był urzędnikiem pocztowym. Miał kochankę. Biologiczna matka oszalała i w 1941 r. została poddana przymusowej eutanazji, a dzieci zostały wyrzucone z domu. Zawsze przy okazji rozliczeń z przeszłością pojawia się ten element psychologizowania. W zasadzie jakoś tam wszystko można uzasadnić. Odnaleźć symetrię.