Co pan sądzi o prezentacji ustawy o obronie ojczyzny?
Został opracowany nowy sposób finansowania Sił Zbrojnych, który wychodzi poza Ministerstwo Obrony Narodowej - na całe państwo. To bardzo dobre rozwiązanie, przełamanie pewnej silosowatości między ministerstwami. Poza tym każdy sposób na dosypanie pieniędzy na obronność jest dobry i jak najbardziej uzasadniony, tak robią też inne kraje. Mam tylko nadzieję, że resort obrony skupi się na modernizacji Sił Zbrojnych, a nie na zadaniach, które leżą w gestii innych ministerstw, jak choćby budowa dróg.
Jak pan skomentuje deklaracje o zwiększeniu liczebności Wojska Polskiego?
Reklama
Zaskoczyło mnie, że minister Błaszczak mówi o 250 tys. żołnierzy zawodowych i 50 tys. żołnierzy obrony terytorialnej. To bardzo poważna deklaracja i ma skutek w dwóch wymiarach. W przypadku realizacji będzie to więcej niż podwojenie obecnej liczby żołnierzy - wydatki na to będą bardzo duże, jeśli chodzi o pensje, i to zwiększy też obciążenia emerytalne. Czy państwo udźwignie taki wydatek? Za kilkanaście lat to będą koszty kilka razy większe niż obecnie. Budujące jest to, że minister mówi o zwiększeniu potencjału wojsk operacyjnych - to szansa i czas, by odbudować potencjał niszczony szczególnie za czasów ministra Bogdana Klicha. Drugi wymiar to kwestia potencjału ludzkiego. Przy założeniu że powstanie dobrowolna służba wojskowa i system zachęt finansowych oraz możliwość zdobywania różnych uprawnień i kwalifikacji zawodowych, chętni do służby powinni się znaleźć. A to z kolei rozwiąże problem dramatycznie małych rezerw. Nastąpi proces ich odmładzania - to jaskółka, która czyni wiosnę.