Amamy czasy, wktórych czarcie zjednoczenie politycznego radykalizmu oraz obyczajowego liberalizmu zrobiło swoje. Moralność? To brzydkie słowo na "m", stanowiące zasłonę dla hipokryzji ipatriarchalno-neochrześcijańskiej "wielkiej narracji" systemu dławiącego wolność – tak widzą ład moralny jego krytycy. Dobro? Dobre jest to, co JA akurat dzisiaj uważam za dobre. Współczesna kultura nie oferuje poczucia, że coś jest moralne samo wsobie, że ważne zasady są wspólne tak po prostu iobowiązują nawet wtedy, kiedy moje JA czuje się nimi represjonowane.
Detronizacja "wielkich narracji" i wspólnych definicji oraz apoteoza emocji przynoszą opłakany skutek w bardzo wielu sprawach – Pegasus nie stanowi wyjątku. Prawica krytykuje "lewacki odjazd", jednak równie chętnie czerpie z zatrutego źródła. Zakup Pegasusa wydarzył się dzięki prawnemu trikowi – pieniądze wypłynęły jako dotacja dla CBA z Funduszu Sprawiedliwości, a nie z budżetu państwa. Moim zdaniem Fundusz Sprawiedliwości to też budżet państwa – odpowiadają na to politycy prawicy. W kolejnych ich wypowiedziach możemy oczekiwać stwierdzeń: "Moim zdaniem to nie było podsłuchiwanie"…