DGP: Premier Izraela jako jedyny zachodni przywódca odwiedził Władimira Putina w Moskwie już po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę. Prasa pisała potem, że chciał przekonywać Wołodymyra Zełenskiego do kapitulacji. Nie dość, że Kijów te rewelacje zdementował, to jeszcze zaproponował, by prezydenci Rosji i Ukrainy spotkali się w Jerozolimie. W co gra Naftali Bennett?
Mark Kotlarski: To trudne pytanie. Faktycznie Bennett jest jednym z niewielu światowych przywódców, którzy utrzymują kontakt zarówno z Putinem, jak i z Zełenskim. To prowokuje różnego rodzaju spekulacje. Informacja o tym, jakoby premier Izraela nakłaniał Ukrainę do kapitulacji, pojawiła się pierwotnie w portalu Walla! Podał ją znany, choć nieco kontrowersyjny dziennikarz śledczy Barak Rawid, powołując się na anonimowe źródło. Cały artykuł był po hebrajsku, miał sensacyjny tytuł i nikt nie zwrócił uwagi, że w ostatnim akapicie Rawid napisał, iż kancelaria premiera w odpowiedzi na jego pytania kategorycznie zaprzeczyła tym informacjom. Ukraińcy też zaprzeczyli, a potem Zełenski zaproponował Izrael jako możliwe miejsce rokowań z Rosją. Gdyby Bennett do czegoś podobnego go przekonywał, taka propozycja by nie padła. Niestety w warunkach wojennych coraz częściej pojawiają się nieprawdziwe informacje, co bardzo utrudnia ocenę realnej sytuacji. Powstaje pytanie, kto to powiedział Rawidowi, który nie zna rosyjskiego ani ukraińskiego. W otoczeniu Zełenskiego jest kilku izraelskich doradców, sam znam jednego z nich. Jeśli stąd poszedł przeciek, mógł być próbą nacisku na władze Izraela, by silniej wsparły Ukrainę. To by korespondowało z nastrojami społecznymi, które są bardzo proukraińskie, i oskarżeniami, że państwo robi za mało. Choćby w zakresie dostaw broni, była mowa o Żelaznej Kopule (izraelskim systemie obrony powietrznej - red.).
No właśnie, dlaczego Izrael nie przyłączył się do zachodnich sankcji? Jeszcze przed inwazją nie zgodził się na przekazanie Ukrainie elementów Żelaznej Kopuły, choć Amerykanie nie mieli nic przeciwko. Chodzi o zachowanie wiarygodności wobec obu stron, by próbować mediować, czy o niezgodę wewnątrz ośmiopartyjnej koalicji?
Sam pan odpowiedział na to pytanie. Jedno i drugie. Jedna sprawa to nastroje społeczne, a inna - interesy geopolityczne. Jest między nimi pewien dysonans, bo ludzie są nastawieni bardzo proukraińsko. Rząd reaguje, przekazując Ukrainie znaczącą pomoc humanitarną. Szef MSZ Ja’ir Lapid odwiedził w Rumunii, niedaleko ukraińskiej granicy, centrum recepcyjne dla potencjalnych uchodźców. Z drugiej strony pamiętajmy, czym jest Rosja. Moskwa odgrywa znaczącą rolę na Bliskim Wschodzie. Nie znamy wielu szczegółów tej kuluarowej rozgrywki. Dzięki kontaktom z Rosją Izrael może trzymać zamkniętą granicę na Wzgórzach Golan i na północy, która w innej sytuacji byłaby narażona na ataki szyickich bojówek czy Hezbollahu. Nie wiadomo, jak mogłyby się rozwinąć wydarzenia. Poprzedni premier Binjamin Netanjahu radził sobie z tym znacznie lepiej, umiał znakomicie lawirować. Przez cały czas jego rządów syryjska opozycja chciała nas wciągnąć w swoje konflikty. Dzięki Netanjahu to jej się nie udało. Nowy rząd wciąż nabiera doświadczenia i daleko mu do zręczności poprzedników, ale rezygnacja z takiej linii politycznej może mieć ogromne konsekwencje dla naszego kraju. A jeśli chodzi o Żelazną Kopułę, sam minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow powiedział, że niektóre jej parametry sprawiają, iż nie jest ona rozwiązaniem dla Kijowa. Prasa zrobiła z tego aferę. Jeśli komuś jest potrzebny skandal, to zawsze go znajdzie.