O ile inwazja to pole porażek i kompromitacji, aneksje z perspektywy Kremla wyglądają obiecująco. Jeszcze przed atakiem na Ukrainę, wprowadzając – pod pozorem ćwiczeń – wojska na teren Białorusi, udało się przekształcić to państwo w de facto 23. republikę wchodzącą w skład Federacji Rosyjskiej (tworzy ją dodatkowo 46 obwodów, 9 krajów, 3 miasta wydzielone, 4 okręgi autonomiczne i jeden obwód autonomiczny plus 8 okręgów federalnych). Putin nie pyta o zgodę Łukaszenki, gdy planuje ataki rakietowe z terytorium Białorusi. Nie prosił o pozwolenie na przerzut wojsk, paliwa czy amunicji, gdy atakował Kijów. Wasalizując nominalnego sojusznika, zyskał pełną swobodę działania. Wcześniej tego samego dokonał w odniesieniu do półmafijnych elit zagarniętego Krymu, które zdradziły Ukrainę. Dziś podobny manewr próbuje powtórzyć w odniesieniu do separatystycznego Naddniestrza.
Równolegle do nieudolnie prowadzonej wojny przeciwko Ukrainie Władimir Putin dokonuje zaboru państw i parapaństw, które Rosja postrzega jako swoją "strefę wpływów".
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama