DGP: Na rok przed wyborami widzimy taki trend sondażowy, że PiS wygrywa, ale jak się patrzy na rozdział mandatów, to nie rządzi. Karty są już rozdane?

Reklama
Włodzimierz Czarzasty: Myślę, że jeśli opozycja będzie rozsądna - czyli będzie ze sobą współpracować w wielu sprawach, a nie będzie próbowała sobie na siłę podbierać elektoratu, nie będzie mieszała w tej samej szklance herbaty łyżeczką bez dodawania cukru - to ten trend się utrzyma. W pewnym momencie przestała się atakować i pokazała kilka elementów dowodzących chęci współpracy: porozumienie się z KOD w kwestii kontroli wyborów, zbliżenie się do samorządu. Historyczny wynik w Rzeszowie i wygrana Konrada Fijołka to była przygrywka. Ludzie to doceniają. W związku z tym jestem przekonany, że wygramy te wybory. I nie mówię tylko o lewicy, mówię o całej opozycji. Jestem tego pewien.
Co spowodowało to ocieplenie? Po głosowaniu w sprawie zasobów własnych KPO lewica była odsądzana od czci i wiary za „zdradę”.
Czas pokazał, że nikogo nie zdradziliśmy. Po drugie - to, za czym głosowaliśmy, jest w tej chwili przedmiotem pożądania wszystkich.
Reklama
Ale ten przedmiot pożądania - pieniądze z KPO - może się stać czymś zupełnie nieosiągalnym.
To nieprawidłowe podejście. Te pieniądze są przyznane i są już w puli. Ratyfikacja się dokonała. Nawiasem mówiąc, mało kto pamięta, że to było głosowanie w sprawie 780 mld zł, czyli także wieloletniego budżetu unijnego, a nie tylko KPO. Te środki przyjdą w momencie, kiedy w Polsce zmieni się władza. Bo ta dzisiejsza nie umie dokończyć tego procesu. Na razie tracimy zaliczki, ale nie całą kwotę. PiS nie uzyska tych środków, choć jest to dosyć proste. Na jednej szali jest dwieście kilkadziesiąt miliardów złotych, a na drugiej przywrócenie do pracy trzech sędziów. Gdyby PiS chciał po prostu dostać te pieniądze, to by tych sędziów odwiesił.
W PiS jest teza, że KE traktuje to jako wsparcie opozycji. Daje wam do ręki argument: „jeżeli dojdziemy do władzy, to będą pieniądze z KPO”.
Proponowałbym go nie powielać. Drodzy PiS-owcy, prosta i prawdziwa teza jest taka, że jeśli dacie możliwość powrotu do pracy trzem sędziom, to Komisja Europejska nie będzie miała argumentu, żeby nie dać Polsce 240 mld zł. Łatwo to zweryfikować. Wracając do pytania o głosowanie sprzed roku, to było głosowanie propaństwowe. Natomiast ówczesne spotkanie z Morawieckim i dochodzenie realizacji naszych żądań mogło zostać lepiej rozegrane marketingowo. W tym względzie przyznaję się do błędów. Natomiast proszę pamiętać, że dzięki tym rozmowom kamieniami milowymi są współfinansowanie 73 tys. mieszkań i 5 mld zł na szpitale powiatowe. I że minimum 30 proc. środków z KPO pójdzie na samorządy. Więc tego nikt nam nie zabierze. I jeżeli - po dotychczasowym uchwaleniu konstytucji i wprowadzeniu Polski do Unii Europejskiej - lewica dołoży do swojego CV także rozwiązanie problemu mieszkaniowego, to ja będę spełnionym politykiem.