Zatem bez wątpienia zna również wypowiedź XIX-wiecznego polskiego polityka Jędrzeja Zamoyskiego: „Brać i nie kwitować”. Dotyczyła ona stosunku Polaków wobec Rosji – rząd carski liczył, że w zamian za ustępstwa polscy poddani okażą wdzięczność, a Zamoyski objaśniał, że traktujemy te ustępstwa jako normalne zachowanie władz, które nas do niczego nie zobowiązuje.
Aż się prosiło, aby niemiecką, nieoczekiwaną i dobrowolną, decyzję w sprawie patriotów potraktować właśnie według formuły Zamoyskiego. Skutecznie działający system antyrakietowy wziąć, ale do niczego się wobec Niemiec nie zobowiązywać, bo przecież to normalne, że jedno państwo NATO chce wesprzeć drugie. I tak ponosimy znacznie większy ciężar wspomagania Ukrainy niż łajzowaty Berlin. Wybraliśmy inne rozwiązanie: ani brać, ani nie brać, tylko postawić Niemców w głupim położeniu – i ogłosić to całemu światu.