"Mimo braku pieniędzy czuć <ciąg> na budowę nowej formacji. (...) Brak tylko lontu, detonacji, która zburzy prawą część sceny politycznej" - napisał w ostatnim numerze tygodnika "Najwyższy Czas" prawicowy publicysta Adam Wielomski. "Wszyscy rozglądają się i czekają na hasło. A z Torunia hasło wciąż nie nadchodzi" - dodaje. Również były lider LPR Wojciech Wierzejski w noworocznym wpisie na swoim blogu podkreśla, że osłabienie PiS na wszystkich frontach ma na celu pogrążenie go w oczach "Torunia" - jak określa się medialne i polityczne imperium szefa Radia Maryja. Tylko w ten sposób można tłumaczyć przejęcie władzy w TVP przez ludzi Romana Giertycha. Wie on, że to rozwiązanie tymczasowe, ale pozbawienie PiS wpływu na telewizję publiczną utrudni tej partii prowadzenie skutecznej kampanii wyborczej do europarlamentu i może wspomóc inicjatywy stojące na prawo od PiS. Zwłaszcza w próbach odzyskania poparcia dyrektora Radia Maryja. Czy te nadzieje mają jakieś podstawy?

Reklama

Sojusz pełen wątpliwości

Każdy rozmówca, który zna realia i polityczne praktyki ojca dyrektora, bez wahania odpowiada, że osłabiony PiS będzie coraz mniej atrakcyjnym partnerem politycznym dla Tadeusza Rydzyka. Tym bardziej że od pewnego czasu coraz bardziej drażni go światopoglądowe niewyrobienie polityków PiS czy słabe zaangażowanie w sprawy związane choćby ze sporem o in vitro, który nieoczekiwanie pojawił się na horyzoncie. To sprawa, obok której radio nie może przejść obojętnie, w przeciwieństwie do inicjatywy Marka Jurka z wiosny 2007 roku mającej na celu wpisanie do konstytucji regulacji o ochronie życia. Radio nie wsparło wtedy marszałka Jurka, bo i episkopat w sprawę tę się właściwie nie zaangażował, uznając, że jest już załatwiona. Jednak kwestia ustawy bioetycznej posła PO Jarosława Gowina zaczyna być dla Kościoła sprawą istotną. Tymczasem PiS wydaje się być w tej sprawie kompletnie zdezorientowane.

"Nagłaśnianie przez <Nasz Dziennik> lipnych usprawiedliwień posłów PiS powitano w Toruniu z radością" - mówi były dziennikarz gazety. Dodaje też, że ujawnione przed kilkoma tygodniami przez dziennik przecieki z powstającego nowego programu partii wywołały wielkie rozczarowanie. "Usłyszałem wtedy, że <trzeba coraz bardziej podkreślać, że PiS nie jest partią katolicką i taka jest dyrektywa z Torunia>" - dodaje. Jednak jak na razie radio przełyka kolejne gorzkie pigułki i lojalnie wspiera partię Jarosława Kaczyńskiego i jej działania, choć kolejne wypowiedzi Joanny Kluzik-Rostkowskiej na temat związków homoseksualnych, jej wizja polityki prorodzinnej, wysłania sześciolatków do szkół, ochrony życia, przyprawiają wszystkich o palpitację serca.

Reklama

Kiedy nastąpi rozwód?

"Nie uwierzę w to, że bycie na pasku PiS jest dla o. Rydzyka sytuacją komfortową. Tym bardziej że w mediach z nim związanych mają świadomość, iż politycy PiS traktują ich czasem z pogardą, a niektórzy mają nawet pretensje, że podczas wywiadów zadaje im się trudne pytania" - podkreśla były dziennikarz "Naszego Dziennika". Dlatego jest przekonany, że ta sytuacja będzie musiała ulec zmianie. Tego samego zdania jest również jeden z byłych współpracowników o. Tadeusza Rydzyka. "Już dwa lata temu mówiliśmy z jednym z ojców, że dyrektor się ożenił, ale za chwilę znów się rozwiedzie" - śmieje się. Jak dodaje, szef radia jest bardzo zaangażowany w takie związki, często teatralnie wyrzuca z siebie, że Giertych czy Krzaklewski go "oszukali", ale - jak zaznacza - Ojciec daje się "oszukiwać".

"Trudno oczekiwać, że taka sytuacja polityczna utrzyma się długo. Myślę, że coraz więcej osób związanych z ojcem Rydzykiem rozumie, że współpraca programowa pomiędzy PiS a środowiskiem Radia Maryja praktycznie nie istnieje. Dlatego spodziewam się w najbliższym czasie przewartościowania politycznej wrażliwości w środowisku toruńskim" - dodaje były poseł LPR Daniel Pawłowiec. To być może tylko pobożne życzenia, bo kto jak kto, ale osoby związane z kierownictwem LPR i Romanem Giertychem nie są mile widziane w Toruniu.

Reklama

Obecnie najwyżej notowanym tam politykiem jest Zbigniew Ziobro, do którego czuje się tam autentyczną sympatię. Jego zasługi w komisji śledczej ds. afery Rywina, dobre wyniki badań zaufania społecznego i pewien dystans wobec braci Kaczyńskich zdają się być atutami, które każą dyrektorowi życzliwie spoglądać na jego osobę. Choć i dla Ziobry dość kłopotliwe było odnalezienie się w kuluarach "toruńskiej" polityki. "Zbyszek, kiedy po raz pierwszy został zaproszony przez ojca dyrektora na jakąś uroczystość czy spotkanie, był trochę podenerwowany. Zadzwonił do mnie z prośbą o pomoc, w jaki sposób ma się zachowywać, jak zwracać i co mówić. Widać było, że to środowisko jest mu kompletnie obce" - wspomina Artur Zawisza, swego czasu pierwszy redaktor naczelny "Naszego Dziennika", a potem poseł PiS.

"Pan Jarosław - to wyjątkowa osoba, on wie czego chce"

Bo warto przypomnieć, że lider PiS i szef toruńskiej rozgłośni zaczęli współpracować dopiero cztery lata temu. "To małżeństwo z rozsądku" - mówi o związku Radia Maryja i jego szefa ojca Tadeusza Rydzyka z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim poseł tej partii bardzo dobrze znający kuluary tego aliansu. Jego początek sięga roku 2004, kiedy to za pośrednictwem kpt. Zbigniewa Sulatyckiego i Antoniego Macierewicza, osobiście wrogo nastawionych do Romana Giertycha doszło do pierwszych kontaktów między prezesem PiS a Rydzykiem. Do dziś mówi się, że kapitan to "gorący telefon" polityczny, który szczególnie w pierwszych latach był częstym pośrednikiem w różnych ustaleniach między "Toruniem" a prezesem.

Zawarcie tego związku jednak wcale nie było takie oczywiste, jak może się dziś wielu wydawać. Jeszcze w 2001 roku, kiedy Lech Kaczyński tracił stanowisko popularnego ministra sprawiedliwości w rządzie premiera Buzka, a na gruzach AWS powstawał PiS, Radio Maryja i "Nasz Dziennik" ostro i bezceremonialnie atakowały nową partię i przyszłego prezydenta m.in. jako zwolennika aborcji. PiS nie cieszyło się również ich sympatią także przez pierwsze dwa, a nawet trzy lata Sejmu IV kadencji, gdy krajem rządziła koalicja SLD - PSL. Dopiero emancypacja Romana Giertycha i jego konflikt personalny z szefem Radia Maryja doprowadziły obie strony do zawarcia sojuszu, także programowego. PiS szermował już wówczas ostrą antyliberalną retoryką, zapowiadał radykalne zmiany polityczne, rozliczenia, akcentował bezdroża stosunków polsko-niemieckich, komisje śledcze wbijały osikowe kołki w postkomunizm, Zbigniew Ziobro wyrastał na nową gwiazdę polityki, Lech Kaczyński na potencjalnego prezydenta, a Jarosław na najważniejszą osobę w kraju. "Pamiętam, jak ojciec wówczas często powtarzał: <różne osoby na swej drodze spotkałem, ale Pan Jarosław to jest wyjątkowa osoba, on ma taką wysoką kulturę osobistą i wie czego chce>" - mówi były współpracownik ojca Rydzyka. Podkreśla, że szef Radia był wtedy mocno zafascynowany Jarosławem Kaczyńskim. Zresztą nie bez wzajemności.

To polityczne małżeństwo wciąż trwa. Jednak PiS "słabe, przegrane i obite" - jak napisał Wierzejski - nie będzie dobrym partnerem dla toruńskiej rozgłośni. Tak jak przestali nim być Wałęsa, Krzaklewski, Łopuszański, Jaroszyński i liderzy różnych grupek prawicowych, które liczyły i wciąż liczą na poparcie "Torunia".

Silny wygrywa, sentymenty na bok

Historia pokazuje, że wszystkie polityczne związki dyrektora Radia z politykami prawicy oparte były na pewnym rachunku strat i zysków z poważną przewagą tych ostatnich. Co zresztą dobrze świadczy o nim samym jako o graczu biznesowym i politycznym. Popiera silnych, w miarę wyrazistych programowo, mogących mieć wpływ na władzę w państwie, urzędy, podejmowane decyzje. Kiedy się zużyją, odstawia ich na bok. Dlatego jeśli Rydzyk się rozwiedzie z PiS, nie będzie to dla niego pierwszyzna. Ma już za sobą kilka takich związków. Choć oczywiście ten z Jarosławem Kaczyńskim jest wyjątkowy. Jego obecnym partnerem jest polityk niezwykle twardy, wiarygodny, przekonujący i lojalny. By do rozwodu doszło, musiałaby również zaistnieć po prawej stronie sceny politycznej realna i ideowa alternatywa dla formacji Kaczyńskiego. I to nie koniecznie taka skrajnie wyrazista. Kościelni hierarchowie wielokrotnie sygnalizowali, by Radio nie wspierało ugrupowań radykalnych, co było m.in. przyczyną odsunięcia się od Giertycha. Dlatego takim partnerem nie jest i nawet do takiej roli nie aspiruje Prawica Rzeczypospolitej Marka Jurka. Choć wielu wydawać by się mogło, że pod względem ideowym i światopoglądowym jest kandydatem niemal naturalnym. Także przygotowująca się na nadchodzące wybory do Parlamentu Europejskiego i ewentualne referendum w sprawie przyjęcia w Polsce waluty euro inicjatywa "Naprzód Polsko" budowana przez europosła Sylwestra Chruszcza i byłych działaczy LPR skonfliktowanych z Giertychem nie ma złudzeń, że dostanie ostatecznie czarną polewkę. Natomiast Ruch Przełomu Narodowego animowany przez "toruńskiego" publicystę Jerzego Roberta Nowaka traktowany jest z przymrużeniem oka jako inicjatywa mało poważna. On podobnie jak kiedyś inni politycy aspirujący do roli poważnych partnerów politycznych "Torunia" traktowany jest najwyżej jak straszak, dzięki któremu w pewnym momencie ojciec Dyrektor chce coś wytargować czy wysłać sygnał z ostrzeżeniem do politycznego partnera.

"Ojciec mówi im jak i wszystkim innym: <róbcie, róbcie dobrze, trzeba działać>, ale i tak nie ma przekonania do kolejnych pomysłów, tym bardziej że już od pewnego czasu pogodzono się z pewnymi sprawami, m.in. członkostwem Polski w UE i wynikającymi z tego konsekwencjami" - mówi były poseł LPR o inicjatywie Chruszcza czy Nowaka. O reaktywowaniu LPR pod patronatem radia nie ma nawet mowy, choć były wiceszef MEN Mirosław Orzechowski lub prof. Anna Raźny starają się być dobrze postrzegani przez radio i jego media.

"Problemem jest konflikt personalny. Otrzymaliśmy wyraźny sygnał, że Giertych jest osobą nie do przyjęcia przez ojca i tu problem się zamyka" - podkreśla jeden z polityków Ligi. Rzeczywiście od pewnego czasu różne osoby związane z Romanem Giertychem jak Marek Kotlinowski lub Mirosław Orzechowski próbują polepszyć relacje między ojcem Tadeuszem Rydzykiem a byłym wicepremierem. "Wszystkie te próby są za każdym razem bezceremonialnie odrzucane przez ojca dyrektora" - podkreśla były polityk LPR. Ale powtórzmy - na razie, dopóki PiS jest silny. Bo ojciec Tadeusz Rydzyk to również pragmatyk, który nauczył sprawnie zmieniać fronty i ideowe akcenty. Dlatego również w jego polityce nic nie jest wykluczone. Tak jak nie był skazany na LPR czy Jana Łopuszańskiego, tak związek z PiS i Jarosławem Kaczyńskim musi się w końcu dopalić. Radio trwa, a partie się zmieniają. I to Kaczyńskiego polityczna emerytura dopadnie w pierwszej kolejności.