W czasach mojej młodości, niech to zostanie powiedziane uczciwie, nie omieszkałem zajrzeć do Tukidydesa, de Tocqueville’a, de Custine’a, a nawet, co było mniej popularne, Anonima zwanego Gallem (polecam!); o takich drobiazgach jak „Bunt mas” Ortegi y Gasseta to nawet nie ma co pisać. Tacy byliśmy. Potem przyszła transformacja i tempo życia wzrosło, kosztem długich, klasycznych lektur – Balcerowiczu, coś ty nam uczynił!
Czytanie w 2023 r. „Wojny peloponeskiej” wydać się może nieco eskapistyczne. Tu KO i PiS, tam cancel culture, a tu, proszę, starożytni Grecy? Pomysł „Przeglądu Politycznego” jest jednak trafiony w dziesiątkę. Tak, jest w tym pewna nostalgia za czasami, w których słowo „lektura” oznaczało coś innego niż przejrzenie drwin umieszczonych przez złośników na Twitterze. Najważniejsze jest jednak, że już starożytny Grek osią swoich rozważań uczynił zachowanie ludzi podczas wojny.
Wojna – tym razem putinowska – stanowi najważniejsze moralne i polityczne wyzwanie Europy.
Reklama