Gen. Samol, były dowódca Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego i wykładowca Akademii Sztuki Wojennej został zapytany przez PAP o obecność najemników z Grupy Wagnera na Białorusi, wynikające z niej zagrożenia dla Polski oraz reakcje na nie polskich władz i służb.

Reklama

Nowe niebezpieczeństwa

Przemieszczenie Grupy Wagnera na teren Białorusi stwarza nowe niebezpieczeństwa - kontynuowanie wojny hybrydowej, jak również zagrożenia dla opozycji białoruskiej, działającej na terenie Białorusi, może także oddziaływać na jej ośrodki na terenie Polski - ocenił dowódca. Jak stwierdził, zagrożenie granicy wymaga odpowiedniej reakcji ze strony Wojska Polskiego i innych służb. Białoruś z Rosją bez względu na to, że wojna toczy się na terenie Ukrainy, bez przerwy stara się destabilizować sytuację na terenie Polski, szczególnie we wschodniej jej części - zaznaczył.

Reklama
Reklama

Nasze siły bezpieczeństwa - a więc wojsko, Straż Graniczna, jak również WOT, dają sobie radę hamując nielegalną imigrację z terenu Białorusi na teren RP i w głąb Unii Europejskiej. Natomiast te działania - jeśli chodzi o migrantów - są wspierane przede wszystkim przez służbę pograniczną Białorusi. Podejrzewam, że te służby zostaną wzmocnione przez wagnerowców, którzy są doskonale wyposażeni i wyszkoleni, nie tylko do działań bojowych, ale także działań dywersyjnych. Należy się więc liczyć z eskalacją wydarzeń na granicy z Polską - stwierdził gen. Samol.

Ocena decyzji szefa MON

Jak ocenił, "ostatnie decyzje, jakie zostały podjęte nie tylko w ostatnich dniach czy tygodniach, ale również rok temu - gdy minister obrony narodowej podjął decyzję o wyznaczeniu 10 batalionów w ramach WOT do komponentu obrony pogranicza, w 4 województwach na granicy wschodniej - to bardzo dobre podejście i adekwatne do tego, w jaki sposób te zagrożenia na naszej wschodniej granicy rosną".

Gen. Samol stwierdził, że do wzmocnienia sił na granicy mogą oprócz przygotowanego do takich zadań WOT zostać użyte jednostki Wojsk Lądowych, np. Żandarmerii Wojskowej. Natomiast byłbym bardzo ostrożny w podejmowaniu takich decyzji, jeżeli chodzi o Wojska Lądowe. Mam tu na myśli dywizje, które przechodzą w tej chwili reorganizację, przyjmują na stan nowoczesny sprzęt, a wysyłanie ich na granicę może dezorganizować ich rozwój zdolności operacyjnych, a jednocześnie osłabiać gotowość bojową - zauważył dowódca.

Odpowiedzialność Łukaszenki

Pytany, czy najemnicy z Grupy Wagnera mogliby zostać wykorzystani do działań, w których zostaliby przedstawieni przez reżim białoruski jako organizacja z nim niezwiązana, gen. Samol ocenił, że jest takie ryzyko. Niemniej, jeżeli prezydent Białorusi udzielił im schronienia, to jest również odpowiedzialny za to, co się dzieje wśród tych jednostek na terenie Białorusi. Nie ma tu tłumaczenia, jeśli chodzi o wymiar międzynarodowy, że to jacyś przybysze, którzy tylko działają na terytorium Białorusi i nic do tego władzom białoruskim - zaznaczył.

Generał podkreślił jednak, że wagnerowcy mogą zostać wykorzystani do działań, w których będą przedstawiani np. jako nieumundurowani cywile, biorący udział w procesie przerzucania migrantów do Polski i innych krajów UE. Władze rosyjskie i białoruskie będą to bezwzględnie wykorzystywać - przez prowokacje i zrzucanie odpowiedzialności na zorganizowaną przestępczość. Będą np. sugerować, że Polacy nie dają sobie rady, w związku z tym co oni mogą zrobić, skoro Polska sobie nie radzi - mówił.

Przygotowanie wagnerowców

Oficer zwrócił uwagę, że przygotowanie wagnerowców do działań na Białorusi może potrwać od kilku do kilkunastu tygodni. Oni praktycznie dopiero co zeszli z pola walki, z Ukrainy. Na pewno będą odpoczywać, potem zacznie się okres przygotowań dywersyjnych czy prowokacji - ocenił gen. Samol. Jak zaznaczył, reagowanie na tego typu zagrożenia wymaga jednak przygotowania zawczasu i podjęcia odpowiednich zadań, "które zabezpieczą przed zdarzeniami, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć".

Nie można działać na takiej zasadzie, że dopiero jak jest pożar, to kopiemy studnię i szukamy wody. Ta woda musi być przygotowana już wcześniej. Dzisiaj władze państwowe nie zaniedbują jakichkolwiek symptomów, tak jak to bywało w przeszłości - ocenił oficer.

Konsekwencje buntu Prigożyna

Po zakończeniu zainicjowanego przez szefa Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna buntu wojskowego ogłoszono, że część jego formacji najemniczej ma przenieść się na Białoruś. Szczegóły tych ustaleń nie są znane, a według amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) szef najemników może wciąż prowadzić negocjacje z rosyjskimi władzami na temat swoich przyszłych losów.

W środę wicepremier Jarosław Kaczyński ogłosił, że w związku z obecnością grupy Wagnera na Białorusi została podjęta decyzja o wzmocnieniu naszej obrony na granicy wschodniej. Polityka bezpieczeństwa jest z natury rzeczy nastawiona na najczarniejsze scenariusze i kierując się tą zasadą, musieliśmy tego rodzaju decyzje podjąć - mówił Kaczyński)

W czwartek szef BBN Jacek Siewiera po naradzie w siedzibie Biura z udziałem prezydenta poinformował, że Polska wyślę na Litwę kontyngent Wojsk Specjalnych m.in. w celu ochrony lipcowego szczytu NATO w Wilnie. Jak mówił, to również element przygotowania i wniosków z obserwacji tego, co dzieje się na Białorusi.

Autor: Mikołaj Małecki