Maciej Duszczyk, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, pracuje na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych oraz w Ośrodku Badań nad Migracjami.

DGP: Załóżmy, że PiS rozpisze referendum dotyczące unijnego mechanizmu relokacji migrantów. Weźmie pan w nim udział?

Maciej Duszczyk: To zależy od pytania. I od tego, czy plebiscyt będzie poprzedzony debatą na temat polityki migracyjnej.

A jak powinno brzmieć pytanie?

Reklama

Winno być jasne i konkretne, np.: "Czy jesteś za większą koordynacją polityki migracyjnej w UE, wiedząc, że zapobiegnie to likwidacji strefy Schengen, a więc przywróceniu kontroli granicznych?".

Ależ to jest pytanie z tezą.

Nie. Jednym z wyzwań czekających UE jest utrzymanie strefy Schengen – ona może istnieć tylko wtedy, gdy państwa mają do siebie zaufanie. I to trzeba ludziom uświadomić.

A czy w ogóle można robić plebiscyt w sprawie, która dotyczy kwestii związanych z prawami człowieka?

Można, skoro migracja stała się tak ważnym tematem, że wymaga reakcji państwa. Ale poprzedzając je kampanią informacyjną na temat tego, czym są migracje, jakie decyzje Unia już podjęła, ilu cudzoziemców mieszka w Polsce, trzeba także pokazać wyzwania demograficzne dotyczące rynku pracy... Bez takiej kampanii odpowiedź na pytanie będzie emocjonalna i zostanie udzielona pod wpływem politycznych skojarzeń.

A graniem na emocjach nie jest mówienie, że odrzucenie paktu migracyjnego może zagrozić swobodnemu przepływowi osób w ramach UE?

Nie. Schengen jest jednym z niewielu obszarów w UE, w których cofnięto integrację. W założeniach kontrola graniczna mogła zostać przywrócona jedynie po zgodzie Komisji Europejskiej, a wprowadzono zasadę, że państwa członkowskie same mogą ją wprowadzić i poinformować o tym KE. Już kilka lat temu pisałem, że jeżeli Unia ma się rozpaść, to może się to stać przez brak zgody co do polityki migracyjnej. Zadziwiające, jak politykom łatwo grać na resentymentach, jak łatwo przychodzi im mówienie, że cudzoziemcy zabierają pracę, jedzą łabędzie z parków, wyłudzają zasiłki, przynoszą choroby. Dlatego trzeba znaleźć rozwiązanie na poziomie Wspólnoty, które będzie zaakceptowane przez większość społeczeństw i pozwoli utrzymać integrację europejską. A to nie będzie proste.

Reklama

Migracje tworzą problemy, ale też szanse. Polska ciągle jest beneficjentem sytuacji, w której cudzoziemcy wypełniają luki na rynku pracy...

Ale jednocześnie ich obecność czasami wywołuje protesty, bo zahamowaniu ulega wzrost pensji. Często pojawia się pytanie, jak winna wyglądać polska polityka migracyjna. Ja wolę postawić inne: jaki ma być model naszej gospodarki? Jeżeli ma być nadal oparta na taniej sile roboczej, należy ściągać pracowników z innych krajów. A wtedy musimy mieć programy integracyjne, żeby nie powtórzyć błędów państw zachodnich.

CZYTAJ WIĘCEJ W ELEKTRONICZNYM WYDANIU "DGP. MAGAZYN NA WEEKEND">>>