Jasne już jest, że między SLD a PiS zawarta została koalicja w sprawie wyboru rad nadzorczych do radia i telewizji. Ale politycy obu partii wciąż udają, że jej nie ma. Lub wręcz kłamią, jak Grzegorz Napieralski, który patrząc prosto w oczy, mówi, że Sojusz w żadnych układankach nie brał udziału. Podobnie PiS, które jednego dnia przekonuje, że jest zdolne do głosowania razem z SLD, a kilkadziesiąt godzin później się tego wypiera.

Reklama

PiS jest wbrew wszelkim mitom zdolne do koalicji z każdym, skoro było w rządzie z Samoobroną Andrzeja Leppera i nie miało absmaku narodowego. I nie ma obrzydzenia, żeby knuć z Sojuszem. Zapomina przy tym, że sam Jarosław Kaczyński mówił kiedyś o SLD: to partia przestępcza. I o tym, że film "Dramat w trzech aktach" telewizja wyemitowała za czasów Roberta Kwiatkowskiego.

Politycy PiS patrzą teraz inaczej na SLD. Argumentują: jak można mieć pretensje do Grzegorza Napieralskiego, który jest po trzydziestce i nie brał udziału w tworzeniu PRL? A Napieralski, mam wrażenie, też może się z każdym ułożyć. Między nim a Ryszardem Kaliszem i Jerzy Szmajdzińskim jest spór. Na razie wygrywa go Napieralski. Choć widać, że tym starszym od niego panom nie jest po drodze z PiS.

W sumie walka idzie po prostu o to, kto będzie prezesem TVP. Janusz Palikot szczerze powiedział w "Kropce nad i", że Platformie nie zależy na zmianie w telewizji. Bo wszystko jest w rękach Aleksandra Grada. Gdyby chciał, jednym ruchem mógłby pozbawić prezesa Farfała fotela. Ale to akurat PO się nie opłaca.

Reklama

Zadziwiająca była decyzja ministra Grada, który przesłał opinię prawną dotyczącą rad nadzorczych, a zamówioną przez Piotra Farfała, do KRS. Nie musiał tego robić. Mógł też sam zamówić taką opinię.

Zapowiada się więc, że zmiany w mediach publicznych mogą się opóźnić. Prezes Farfał nie chce się od fotela odkleić. Zapowiada, że planowane na 16 września posiedzenia członków rady nadzorczej się nie odbędzie. Ale myślę, że członkowie rady są na tyle zdeterminowani, że zorganizują się choćby na telewizyjnym podwórku lub w czyimś mieszkaniu.

Co z tego wszystkiego wyniknie? Na tym układzie stracić może bardziej SLD niż PiS. Bo PiS, w imię odbicia telewizji za wszelką cenę, zastosowało swoją wersję polityki grubej kreski.