Jak podkreślał na jednym z posiedzeń eurogrupy Nicolas Sarkozy (spotkania odbywają się na szczeblu ministrów Eurolandu, ale zdarzało się, że bywał na nich prezydent Francji), do deficytu trzeba podchodzić „inteligentnie i dynamicznie”. Oto krótkie przypomnienie, na czym polega inteligencja i dynamika w wydaniu francuskim.
W kwietniu 2007 roku na krótko przed zwycięstwem wyborczym Sarkozy zobowiązał się, że zredukuje do zera deficyt budżetowy do 2010 r. W maju tego samego roku była już mowa o 2012 roku. Później Paryż tłumaczył, że ważniejsze od deficytu są regulacje w sektorze bankowym. Wczoraj rząd francuski projektował deficyt na poziomie 4,6 proc. PKB w 2012 roku i 3 proc. w 2013. Przypomnę tylko mimochodem, że mówimy o kraju, który aspiruje do miana architekta wyprowadzania Europy z zadłużeniowej opresji. Nie kto inny jak Sarkozy – do spółki z Angelą Merkel – przedstawił w ubiegłym tygodniu pakt dla konkurencyjności, w którym mowa o hamulcu zadłużenia.
Jedna z interpretacji mówi, że celem przedstawienia tego paktu było potwierdzenie zdolności przywódczych Francji i Niemiec w Europie, co w konsekwencji będzie dowodem, że Europa ma pomysł na wyjście z kryzysu zadłużenia. Spodziewanym efektem jest uspokojenie rynków, które obawiają się o przyszłość euro. Pytanie tylko, czy wiarygodne są przywództwo i predyspozycje reformatorskie, w sytuacji gdy jeden z uczestników tego duumwiratu jest antytezą skutecznej walki z zadłużeniem. I czy nie chodzi jedynie – jak pisze „Financial Times Deutchsland” – o „wywołanie wrażenia walki o europejskie dobro”.