Na podstawie informacji, jakie prokuratorom przekazał Peter Vogel, toczy się we Wrocławiu śledztwo - ustalili reporterzy TVN. Kasjer lewicy zeznał, że w czasie organizowanego przez władze stolicy przetargu na zakup wagoników metra pod koniec lat 90. doszło do korupcji.

Reklama

"ODGRAŻAŁ SIĘ, ŻE WSZYSTKO UJAWNI"

Łapówka za wybór odpowiedniego dostawcy wagonów miała trafić na konto w szwajcarskim banku Coutts. Peter Vogel, który chwalił się o tym koledze, był członkiem zarządu tej instytucji. "Kiedy zaczęły się jego problemy w Polsce, odgrażał się, że wszystko ujawni" - mówił dziennikarzom TVN przyjaciel i współpracownik Vogla.

Kasjera lewicy zatrzymano w marcu. Trafił za kraty w sprawie działalności związanej z lobbystą Markiem Dochnalem, z którym Peter Vogel współpracował. Ale już wyszedł na wolność i spokojnie mieszka w swoim warszawskim apartamencie. Dlaczego? Prawdopodobnie właśnie z uwagi na informacje o korupcji w warszawskim magistracie, którymi zaczął dzielić się z prokuratorami.

PRZEKRĘT W MAGISTRACIE?

W tej sprawie oficjalnie wiadomo niewiele. Organizowany w 1998 roku i wart ponad 150 milionów dolarów przetarg na dostawę wagonów metra wygrała firma, która zaproponowała najtańszą ofertę, jednak - jak podaje TVN - technicznie o wiele gorszą od pozostałych. Za niewiele większe pieniądze można było kupić nowocześniejsze wagony.

Warszawą rządził wtedy Marcin Święcicki z Unii Wolności. Tropy dziennikarskiego śledztwa prowadzą jednak do ówczesnego wiceprezydenta, którym był Jerzy Lejk. 11 lat temu nadzorował przetarg, dziś jest szefem stołecznego metra. Kilka dni temu podpisał kontrakt na budowę drugiej linii podziemnej kolejki w Warszawie.

"W tamtym przetargu wszystko było w porządku" - mówi Lejk i zdumiony dodaje, że nie słyszał o śledztwie prowadzonym po zawiadomieniu Petera Vogla. Zapewnia też, że nie zna tego człowieka.

Według dziennikarzy śledczych TVN prokuratura przygotowuje zatrzymania w tej sprawie.



Reklama

ŁASKA KWAŚNIEWSKIEGO, WNIOSEK SUCHOCKIEJ

Jakie tajemnice kryje jeszcze Peter Vogel? Kogo mogą pogrążyć jego zeznania? Warto przypomnieć, że skazany za morderstwo w młodości - gdy posługiwał się jeszcze nazwiskiem Piotr Filipczyński - został ułaskawiony przez Aleksandra Kwaśniewskiego, mimo negatywnej opinii wymiaru sprawiedliwości.

Do dziś nie wyjaśniono, kto z ówczesnej Kancelarii Prezydenta pomagał Voglowi.

>>>CZYTAJ DALEJ



Co ciekawe, wniosek w sprawie ułaskawienia Petera Vogla złożyła minister sprawiedliwości Hanna Suchocka z Unii Wolności, dziś ambasador Polski w Watykanie. Dziennikarze TVN ustalili, że kasjera lewicy tuż po jego zwolnieniu z więzienia odwiedził w Szwajcarii wicemarszałek Sejmu Jan Król, również z UW. Ten bagatelizuje jednak sprawę. "Nie będę o tym rozmawiał" - ucina były polityk. Hanna Suchocka nie znalazła czasu dla dziennikarzy TVN.

UKRYWAŁ SIĘ W SEJMIE

Piotr Filipczyński vel Peter Vogel przez lata zacierał za sobą ślady. Skazany w 1971 roku za brutalne morderstwo gosposi, został warunkowo zwolniony z więzienia i - co w tej sprawie najciekawsze - zamieszkał w Szwajcarii, choć wciąż ciążył na nim wyrok. W czasie obowiązywania stanu wojennego, gdy uzyskanie paszportu było praktycznie niemożliwe.

Prawdopodobnie młodemu Filipczyńskiemu pomagała Służba Bezpieczeństwa. Niewykluczone, że z uwagi na współpracę, jaką z bezpieką podjął jego ojciec.

Za granicą ułożył sobie życie na nowo. W latach 90. czuł się jednak już tak pewnie, że swobodnie - już pod nowym nazwiskiem - współpracował w Polsce z politykami i biznesmenami. Choć był ścigany listem gończym, pojawiał się w Sejmie i Pałacu Prezydenckim.

TAJNE KONTA POLITYKÓW?

Od 1998 roku - już jako dyrektor szwajcarskiego banku Coutts - zarządzał interesami lobbysty Marka Dochnala, który potem trafił do aresztu za korumpowanie posła lewicy Andrzeja Pęczaka. Prawdopodobnie na konta szwajcarskiego banku trafiały nielegalne pieniądze z afer i korupcji. Peter Vogel - jak podejrzewali śledczy i o czym pisał DZIENNIK - prowadził też tajne rachunki polityków lewicy.

Dokumenty, do których dotarł DZIENNIK, obciążają polityka SLD Jacka Piechotę, byłego ministra gospodarki. To między innymi umowa o otwarcie konta bankowego na hasło"Archibald". Piechota tłumaczył się jednak, że jego podpis został sfałszowany.

>>>Zobacz umowę na tajne konto bankowe ministra z SLD