"Chcemy zwrócić uwagę, być może po raz ostatni przed uchwaleniem budżetu, że sytuacja już w październiku (w 2010 r.) może być dramatyczna, w której po prostu na podwyżki dla nauczycieli, te 7-proc. od września, zabraknie pieniędzy" - powiedział wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, poseł Sławomir Kłosowski (PiS). Jak podkreślił, stwarza to ryzyko, że pod koniec 2010 r. samorządy będą musiały wyasygnować dodatkowe pieniądze na nauczycielskie wynagrodzenia.

Reklama

Kłosowski zaznaczył, że z powodu ewentualnego braku pieniędzy na podwyżki najbardziej ucierpią uczniowie, ponieważ - jego zdaniem - "samorządy będą musiały zagęszczać oddziały klasowe, by wykonać w jakikolwiek sposób podwyżki dla nauczycieli".

Według posłów PiS, nauczycielskie podwyżki są zagrożone, ponieważ przyszłoroczna subwencja oświatowa, która wynosi 1 mld 609 mln zł, jest niewystarczająca na realizację wszystkich zadań oświatowych. "Po prostu rachunek się nie zgadza. Wzrost subwencji oświatowej w 2010 r. nie pokrywa nawet wyliczonych przez MEN skutków podwyżki, a są jeszcze inne dodatkowe zadania, na które zgodnie z prawem powinno być zabezpieczenie we wzroście subwencji" - powiedział PAP poseł PiS Lech Sprawka.

Z kolei według obecnej na posiedzeniu komisji wiceminister edukacji Krystyny Szumilas, nie ma obaw o to, żeby nauczyciele nie otrzymali obiecanych podwyżek. "W przyszłym roku pieniądze na podwyżki dla nauczycieli - chodzi o 7-proc. podwyżkę od września 2010 r. - są zabezpieczone w budżecie państwa i w subwencji oświatowej dla jednostek samorządu terytorialnego" - powiedziała Szumilas.

Jak tłumaczyła, kalkulacja budżetowa środków na oświatę została przeprowadzona "z wszelkimi regułami sztuki tworzenia budżetu". "Dochowaliśmy wszelkiej staranności, żeby te środki były dokładnie wyliczone; konsultowaliśmy to ze związkami zawodowymi. Budżet omawiała także komisja trójstronna i nie mieliśmy żadnych sygnałów, że coś jest nie tak" - mówiła Szumilas.

W rezultacie zakończonych we wrześniu negocjacji płacowych z nauczycielskimi związkami zawodowymi zapisano, że w 2010 r. nauczyciele dostaną tylko jedną podwyżkę - 7 proc. od września. W protokole negocjacji znalazł się zapis, że do połowy 2010 r. będzie przeprowadzona analiza sytuacji budżetu i w zależności od jej wyniku może zostać podjęta decyzja o podniesieniu wynagrodzeń we wrześniu dodatkowo o 1 proc. Zapisano również, że jeśli w 2011 r. sytuacja finansowa państwa pozwoli, to rząd powróci do koncepcji dwukrotnej podwyżki w ciągu roku - po 5 proc.

Przed początkiem roku szkolnego 2009/2010 premier Donald Tusk oświadczył, że niezależnie od kryzysu wyższe wynagrodzenia dla nauczycieli muszą być priorytetem. "Jeśli nic się nie zdarzy w polskiej gospodarce krytycznego, jeżeli wychodzenie z sytuacji kryzysowej będzie dobrze postępowało, w roku 2011 wrócimy do sekwencji podwyżek 5 plus 5, bo umówiliśmy się na wzrost w ciągu całej kadencji, który osiągnie per saldo 50 proc., a w roku 2012 uzupełnimy to, czego nauczyciele nie otrzymają w roku 2010" - deklarował premier.

W projekcie ustawy budżetowej na 2010 r. zapisano, że kwota bazowa dla nauczycieli od 1 września 2010 r. wyniesie 2446,82 zł.