Premier opowiadał o tym, że Angela Merkel dała mu niemiecką gazetę właśnie z tytułem "Polnische Wirtschaft", co dosłownie znaczy polska gospodarka, ale dotąd kojarzyło się w Niemczech z niegospodarnością, brudem i bałaganem. Tym razem jednak była to zdaniem Donalda Tuska prowokacja skierowana do samych Niemców. Bo artykuł przedstawiał Polaków za wzór. I to właśnie dla premiera "zemsta za dziadka", o którym stało się głośno, gdy przed wyborami prezydenckimi Jacek Kurski ujawnił, że był w Wehrmachcie.

Reklama

Premier tłumaczył, dlaczego nie wyłożył grubych miliardów na walkę z kryzysem. Na konferencji podsumowującej dwa lata jego rządów mówił o "idiotycznym rankingu", w którym licytuje się "kto dał więcej". "Dobry rząd to taki, który wydaną złotówkę obejrzy pięć razy, zanim ją wyda" - powiedział Tusk.

"Przez wiele miesięcy głównym zadaniem mojego rządu było tłumaczenie polskiej opinii publicznej, opozycji, oraz osobom poza granicami kraju, że największą sztuką w tym kryzysie będzie nie ulec tego typu fałszywym radom" - mówił Tusk na specjalnej konferencji z udziałem ekonomistów, wytykających mu porażki i chwalących za sukcesy.

Uczestniczący w konferencji ministrowie gabinetu Tuska wystawiali sobie laurki, ale bili się też w piersi. Minister finansów Jacek Rostowski uznał, że największą porażką rządu jest zatrzymanie "marszu" ku szybkiemu przyjęciu europejskiej waluty w Polsce.

Z kolei minister Michał Boni stwierdził, że porażki związane są z aktywnością prezydenta, który zdecydował się na podpisanie ustaw realizujących jedynie "plan B" w reformie służby zdrowia. "Tak naprawdę rytm reformatorski został zatrzymany i jesteśmy dalej od większej efektywności w zarządzaniu placówkami służby zdrowia" - powiedział Boni.