Ambasady Unii początkowo powstaną z przekształcenia istniejących od lat delegacji Komisji Europejskiej. Choć nasz kraj należy do Unii już od ponad pięciu lat, żadnemu Polakowi nie udało się zostać szefem takiej placówki. A to właśnie szefowie obecnych delegacji KE będą pełnili funkcję nowych ambasadorów UE. "Takie stanowiska są zwieńczeniem długiej kariery w ramach unijnych instytucji. Polakom nie udało się jeszcze na nie przebić" - komentuje w rozmowie z nami rzeczniczka KE ds. zagranicznych Christiane Hohmann.
Ambasador nie tylko do spraw gospodarczych Do tej pory delegacje Komisji Europejskiej miały ograniczone kompetencje. Jednak na mocy zapisów Traktatu Lizbońskiego ambasadorowie zyskają nowe uprawnienia, na podstawie których będą mieli wpływ na kształtowanie polityki zagranicznej UE. Ich narodowość ma więc duże znaczenie.
Placówki Unii nie będą - jak dotychczas - zajmowały się wyłącznie sprawami gospodarczymi. Zostaną w ich ramach utworzone sekcje polityczne. Unijni dyplomaci będą też zajmowali się sprawami obrony. Uzyskają również wpływ na decydowanie o wprowadzeniu lub nie sankcji wobec danego kraju.
Francuz na placówce w Mińsku, Hiszpan w Rosji Nowym ambasador Unii w Waszyngtonie będzie Grek Angelos Pangratis. W Rosji placówką będzie kierował Hiszpan Frederico Valenzuela. Ale nawet w ambasadach UE w krajach sąsiadujących z Polską i kluczowych z punktu widzenia polskiej dyplomacji nie będzie naszych ludzi. Tak jest w Mińsku, gdzie charge d'affaire Unii to Francuz Jean-Eric Holzapfel. Unijną ambasadą w Kijowie kieruje Portugalczyk Jose Manuel Pinto Teixeira (na trzeciorzędnych stanowiskach w ukraińskiej stolicy pracuje tylko dwóch Polaków).
Tymczasem to właśnie Polska, wraz ze Szwecją, w ubiegłym roku wylansowała unijny program "Partnerstwa Wschodniego". Jesteśmy krajem Unii, który najmocniej zaangażował się w pomoc dla Ukrainy. Polski rząd zapowiada, że w sprawie obsady stanowisk w Mińsku i Kijowie nie zamierza pogodzić się z obecną sytuacją. "Będziemy walczyli, aby Polacy otrzymali kluczowe stanowiska w unijnej służbie dyplomatycznej w interesujących nas miejscach" - mówi nam szef UKIE, Mikołaj Dowgielewicz.
Polska walczy o zastępce szefa MSZ Unii Jak do tej pory Warszawie - na ubiegłotygodniowym szczycie w Brukseli - udało się przeforsować, by w przyszłości co trzeci nowy dyplomata był rekrutowany nie z Komisji Europejskiej i sekretariatu Rady UE, ale bezpośrednio z administracji państw członkowskich. To jedyna szansa na obsadzenie przez Polaków ważnych stanowisk w unijnych ambasadach. W dotychczasowej dyrekcji KE ds. zagranicznych (tzw. Relex) Polaków jest bowiem kilku, i zajmują drugorzędne stanowiska.
Zdaniem analityków dziś mamy do czynienia dopiero z początkiem rywalizacji o wpływ na unijną służbę dyplomatyczną. W kwietniu unijni ministrowie spraw zagranicznych jednogłośnie zdecydują, w jaki sposób mają być w przyszłości mianowani nowi ambasadorowie Unii. Określą również, czy nowa szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton będzie miała zastępców. Polska chciałaby, aby powstały nawet cztery takie stanowiska, m.in. ds. polityki wschodniej i bezpieczeństwa energetycznego. O jedno z nich starałby się wówczas Polak.
Każdy szef MSZ będzie mógł blokować Raz w miesiącu nowa szefowa unijnego MSZ baronessa Ashton będzie przewodziła spotkaniom ministrów spraw zagranicznych UE w Brukseli lub Luksemburgu. Wówczas będą podejmowane wszystkie istotne decyzje w sprawie polityki zagranicznej zjednoczonej Europy. Krytycy rozwiązań lizbońskich przekonują, że proces decyzyjny będzie blokowany przez obowiązującą zasadę jednomyślności. Szef MSZ Radosław Sikorski będzie więc mógł zawsze zablokować strategiczne rozstrzygnięcia, które uznałby za niekorzystne dla naszego kraju. Dodają, że unijna służba zagraniczna w praktyce będzie mogła niezależnie od rządów UE prowadzić bieżącą politykę zagraniczną w odniesieniu do mało istotnych krajów świata. Już ustalono, że ekipa Ashton zajmie się także opieką konsularną nad obywatelami krajów "27". Ze względów finansowych może to skłonić polski MSZ do całkowitej likwidacji placówek w wielu krajach Afryki, Ameryki Południowej i Azji. Wówczas Delegacja UE stanie jedynym miejscem, które będzie reprezentowało tam interesy naszego kraju.