Trudno znaleźć polityka, który broniłby Wojciecha Jaruzelskiego i jego decyzji o wprowadzeniu 13 grudnia 1981 roku stanu wojennego. No może poza Aleksandrem Kwaśniewskim, który kilka dni temu stwierdził, że "możemy się z generałem zgadzać, możemy nie zgadzać, ale żyjemy teraz w lepszym kraju". Stronę generała brał też szef SLD Grzegorz Napieralski.

Reklama

Ale już były szef Sojuszu Wojciech Olejniczak przyznał w Radiu ZET, że nie zgadza się z tym. "Dla mnie generał Jaruzelski nie jest bohaterem. Trzeba krytycznie ocenić ówczesny stan gospodarczy w kraju. To obciąża władzę komunistyczną. Dziwię się kolegom z SLD, którzy bronią generała" - mówił Olejniczak.

Dużo ostrzejszego potraktowania Wojciecha Jaruzelskiego żąda Adam Bielan z Prawa i Sprawiedliwości. "Jaruzelski powinien zostać osądzony jak Demianiuk" - apelował europoseł w Radiu ZET, nawiązując do toczącego się w Niemczech procesu strażnika z obozu koncentracyjnego w Sobiborze.

Ostrożniejszy jest rzecznik rządu. "Powinny być stosowane przepisy prawa karnego względem generała. Do więzienia z generałem, jeśli mu się to należy" - stwierdził Paweł Graś.

Krótko i bardzo surowo generała ocenił szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. "Generał wprowadzając stan wojenny bronił władzy komunistycznej i łamał kręgosłupy Polakom" - mówił Aleksander Szczygło w programie Moniki Olejnik.