Parlamentarzyści PO dopiero co zakończyli spotkania z wyborcami na wsi. Od listopada w około 800 spotkaniach wzięło udział blisko 25 tysięcy osób. Teraz chcą akcję powtórzyć, ale w miastach. Liczą, że będą mieli okazję bezpośrednio usłyszeć, co wyborcy sądzą o pomysłach na kampanię. - To była gigantyczna konsultacja, której rezultaty znajdą się w programie PO. A jeśli chodzi o kolejną to mamy świadomość, że w roku wyborczym każda aktywność ma kontekst kampanijny - mówi jeden z organizatorów akcji poseł Robert Tyszkiewicz.

Reklama

Politycy spodziewają się, że wiele pytań z sali będzie dotyczyć walki o prezydenturę. Dlatego traktują to jak sondaż na gigantycznej próbie. - Nawet w kampanii samorządowej kandydaci nie unikną pytania o to jakiego kandydata popierają - mówi Tyszkiewicz.

Na kłopoty Sikorski

A w kontekście wyborczych ukłądanek PO coraz częściej pojawia nazwisko Radosława Sikorskiego. Szef dyplomacji jest uwzględniany jako kandydat Platformy na prezydenta lub premier. Wszystko zależy od tego na jaki krok zdecyduje się Donald Tusk. A ta decyzja ma zapaść do marca. - Dopuszczam możliwość, że nie wystartuję. Do wyborów jeszcze wiele miesięcy - tak lakonicznie mówi o swojej przyszłości premier Tusk w wywiadzie dla tygodnika Przekrój.

Reklama

Gdyby rzeczywiście nie wystartował, otworzyłoby to szansę dla szefa MSZ. Jednak nazwisko Sikorskiego pojawia się w ustach czołowych polityków PO zawsze w gronie innych kandydatów. Bo oprócz niego najcześciej padają nazwiska Hanny Gronkiewicz-Waltz i Bronisława Komorowskiego jako ewentualnych nominatów Platformy na prezydenta. Te trzy nazwiska wymienił zresztą sam Tusk. I jak wynika z rozmów z jego współpracownikami, przynajmniej na razie Gronkiewicz-Waltz i Komorowski mają większą szansę na nominację niż Sikorski.

Bo atutem Sikorskiego jest wysoka pozycja w rankingach zaufania społecznego. Jest nawet wyższa niż samego Donalda Tuska. Choć politycy PO zawsze w tym kontekście przypomiją casus Jacka Kuronia i Zbigniewa Religi, którzy rekordowego zaufania nie byli w stanie przekuć na wysokie poparcie elektoratu w wyborach prezydenckich. Słabością szefa dyplomacji natomiast jest niezbyt mocna pozycja w partii i to, że jest odbierany jako indywidualista. Być może dlatego tak niechętnie wskazują na jego szanse.

A co jeśli Tusk nie wystartuje

Reklama

Choć Tusk się waha, coraz więcej wskazuje na to, że jest skazany na start na prezydenta. Politycy PO podają dwa powody, dla których trudno wyobrazić sobie inny scenariusz. Po pierwsze ,jego rezygnacja z kandydowania zostałaby odebrana jako obawa przed powtórzeniem się scenariusza z 2005 roku, gdy poniósł spektakularną porażkę. Po drugie, kilkuletnia polityczna strategia PO jest oparta na rywalizacji z obozem PiS i odebraniem władzy braciom Kaczyńskim. A rezygnacja premiera ze startu zostałaby potraktowana jako rezygnacja z tego celu.

Dlatego do końca marca mają zapaść ustalenia nie tylko w sprawie startu, ale i całego scenariusza wyborczego i jego możliwych następstw. W tym także tego, kto mógłby być premierem po Tusku. - Po Tusku premierem powinien zostać jakiś apolityczny kandydat, na przykład Włodzimierz Cimoszewicz - taki żart można usłyszeć od kilku dni wśród członków władz PO.