"Z kraju, który jest częścią problemów, staliśmy się krajem, który jest częścią rozwiązania" - powiedział minister w "Kropce nad i". Jak ocenił, stało się tak "nie tylko dzięki naszym sukcesom gospodarczym, ale także dzięki sukcesowi w wyborach europejskich, gdzie Platforma Obywatelska zdobyła 25 euromandatów, PSL - trzy", a Jerzy Buzek został przewodniczącym Parlamentu Europejskiego.

Reklama

"Staliśmy się krajem, którego opinia jest traktowana bardzo poważnie" - uważa szef MSZ. Według niego, polscy liderzy traktowani są jako "liderzy regionu". Sikorski ocenił, że "wygraliśmy" w takich sprawach jak pakiet energetyczno-klimatyczny czy projekt Partnerstwa Wschodniego.

Minister powiedział, że rząd zgadza się z opozycją w dążeniu do tego, by Polska stawała się coraz mocniejszym graczem w UE i NATO. "Większość z nas chciałaby również, aby Polska miała w sensie politycznym Zachód po obu stronach swojej granicy, to znaczy aby wszyscy nasi sąsiedzi byli krajami demokratycznymi, wolnorynkowymi" - uważa Sikorski.

Jednak - jego zdaniem - w relacjach z Niemcami i Rosją opozycja "szuka negatywów i powodów do sprzeczek". "My mówimy, że z sąsiadami, przy istotnych różnicach (...) można mieć znacznie lepsze stosunki i takie one są" - powiedział Sikorski. Minister, odnosząc się do relacji z Niemcami, powiedział, że inicjatywa "Widocznego znaku", muzeum poświęconego wysiedleniom Niemców, nie powstała za czasów rządów PO, tylko znacznie wcześniej.

"Póki co wewnątrz niemiecka dyskusja w tej sprawie idzie w dobrym kierunku, po raz pierwszy niemieccy politycy, stawiając na szali dobre stosunki z Polską i ambicje jednego z polityków, uznali, że dobre relacje z Polską są warte pewnego ryzyka, to znaczy, że w tych stosunkach także mamy olbrzymi postęp" - uważa Sikorski.

We wtorek przewodnicząca niemieckiego Związku Wypędzonych (BdV) Erika Steinbach wezwała rząd federalny do kompromisu w sporze o jej kandydaturę do rady fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", która ma stworzyć w Berlinie muzeum poświęcone wysiedleniom Niemców.

W wydanym rano oświadczeniu Steinbach przedstawiła warunki, na jakich BdV zgodzi się zrezygnować z nominowania swej przewodniczącej do władz fundacji. Warunki te to przede wszystkim większa niezależność fundacji oraz zwiększenie reprezentacji środowisk wypędzonych w jej władzach.

Reklama

Nominacja szefowej BdV jest przedmiotem sporu w rządzącej koalicji chadeków i liberalnej FDP. Na wejście Steinbach do rady nie zgadza się minister spraw zagranicznych, liberał Guido Westerwelle w obawie, że mogłoby to zaszkodzić stosunkom z Polską.

Wśród dowodów na postęp w relacjach polsko-rosyjskich minister Sikorski wymienił m.in. umowę o wolności żeglugi po Zalewie Wiślanym, odzyskiwanie zaległych nieruchomości postsowieckich w Warszawie oraz "praktycznie gotową umowę o małym ruchu granicznym".

"Przywróciliśmy normalną dyplomację, rozmawiają biznesmeni, rozmawiają samorządowcy, rozmawiają intelektualiści, tak jak to powinno być między sąsiednimi, wielkim narodami, a nie krzyczymy na siebie przez dziurkę od klucza, tak jak to było przedtem" - ocenił minister.