Batalię przeciwko Komorowskiemu SLD zmierza wytoczyć jeszcze w tym tygodniu. Bronią ma być 37 projektów lewicy, które od miesięcy zalegają w sejmowej zamrażarce. "Bardzo krytycznie oceniamy prace i zaniechania marszałka Sejmu. Jest złym gospodarzem Sejmu" - mówi poseł lewicy Marek Wikiński. Wylicza przykłady projektów ustaw Lewicy, które trafiły do zamrażarki, m.in. o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, świadczeniach rodzinnych i Karcie nauczyciela.

Reklama

Zdaniem polityków Komorowski z głosem mniejszości nie będzie się też liczyć jako prezydent. "Jako prezydent będzie dzwonił do swojego guru i pytał: <Donek, jaką mam podjąć decyzję?>. Będzie takim samym prezydentem jak Lech Kaczyński, który meldował prezesowi wykonanie zadania" - ocenia Wikiński.

SLD jeszcze w tym tygodniu planuje konferencję, na której publicznie skrytykuje Komorowskiego. Będzie się też domagać od Komorowskiego obietnicy, że dopuści ich projekty do prac w Sejmie. Jeśli to nie podziała, Sojusz nie wyklucza podjęcia innych kroków, w tym protestów.

Marszałek Sejmu nie jeszcze kandydatem PO na prezydenta. Bo o tym, kto powalczy o Pałac Prezydencki, Komorowski czy szef MSZ Radosław Sikorski, zdecydować mają wszyscy działacze Platformy w specjalnym głosowaniu. A ono ma się zakończyć pod koniec marca. Wynik wewnętrznych prawyborów ma być znany jeszcze przed Wielkanocą, na początku kwietnia. Jednak już dziś czołowi politycy PO nie ukrywają, że kciuki trzymają za Komorowskiego. Marszałka popierają m.in. Hanna Gronkiewicz-Waltz i Grzegorz Schetyna. Wczoraj na antenie RMF FM szef klubu Platformy wprost powiedział, że większe szanse ma właśnie Komorowski. "Faworytem pewnie jest Bronisław Komorowski, bo jest bardziej znany, bo jest dłużej Platformie" - stwierdził Schetyna.

Reklama

czytaj dalej



Podobnie prognozują politolodzy. Ich zdaniem atutem Komorowskiego jest nie tylko to, że cieszy się większym zaufaniem w partii. W ich ocenie głos oddany na marszałka może być bezpieczniejszy niż na Sikorskiego w kontekście tego, że PiS ma na szefa MSZ haka. I choć za Sikorskim wstawił się sam premier Tusk, który w specjalnym liście do prezydenta Lecha Kaczyńskiego zażądał ujawnienia zarzutów wobec szefa MSZ, to zdaniem politologów niekoniecznie pomógł Sikorskiemu. A wręcz mógł zaszkodzić. "Ta cała kampania może mu zaszkodzić. Zresztą taki jest pewnie zamysł PiS. Ofiary nie wygrywają wyborów prezydenckich" - mówi dr Wojciech Jabłoński.

Reklama

Zaś dr Anna Materska-Sosnowska podkreśla, że hakowa kampania może być obciążająca dla Sikorskiego, bo ludzie do końca nie będą wiedzieli, czy owe haki są wyssane z palca, czy może jednak jest coś na rzeczy.

Jednak partyjni kibice Sikorskiego nie tracą nadziei. Ich zdaniem fakt, że w PO odbędą się prawybory, dają Sikorskiemu większe szanse, by to on został kandydatem na prezydenta. Bo teraz nie decyduje polityczna wierchuszka, ale cała partia. A w niej jest dużo ludzi młodych, którym Sikorski może się bardziej podobać.