W eleganckich wnętrzach ekskluzywnego hotelu Hyatt w Warszawie kobiety PiS stawiły się w najlepszych garsonkach i prosto od fryzjera. W niczym nie różniły się od kobiet biznesu z korporacyjnych zjazdów. Najbardziej ekstrawagancko ubrana była Nelly Rokita - w czerwonym kapeluszu i zielonej marynarce - i to ona ponownie znalazła się w centrum uwagi.
Spotkanie zaczęło się od ciepłych słów Jarosława Kaczyńskiego. Premier przypomniał, że na listach PiS znalazło się ponad 200 pań, a aż 9 dostało na nich pierwsze miejsca. "Mnie się doskonale współpracuje z paniami" - komplementował szef rządu. "PiS stawia na kobiety, traktuje je równo" - potwierdzała Aleksandra Natalii-Świat.
Ale naprawdę interesująco zrobiło się wtedy, kiedy na mównicy pojawiła się Nelly Rokita z pluszową kaczką. Na początku stwierdziła, że w PiS panuje męsko-damski duch współpracy. A potem mówiła z pasją, że kobiety konserwatywne w odróżnieniu od lewicowych potrzebują wsparcia mężczyzn. "Kobiety, za każdą z nas stoi jakiś mężczyzna: mąż, brat, wujek. Nie byłybyście takie zadowolone, uśmiechnięte, gdyby było inaczej" - przekonywała doradczyni prezydenta ds. kobiet. O swoim mężu nie mówiła nic, za to po raz kolejny zamanifestowała swoje oddanie premierowi. "Wolę zdrowe polskie kaczki od tych amerykańskich" - podsumowała, trzymając w ręku żółtą maskotkę.
Czy panie aktywne w polityce rzeczywiście potrzebują pomocy mężczyzn? Nie wszystkie kobiety PiS podzielają to zdanie. "Pewnie są takie, za którymi ktoś stoi i dla których to jest ważne" - mówi minister pracy Joanna Kluzik-Rostkowska. Ale zaraz dodaje, że to działa w dwie strony. "Za każdym mężczyzną zapewne stoi też wspierająca go kobieta" - dodaje. Małgorzata Gosiewska, była żona wicepremiera Przemysława Gosiewskiego, na pytanie, czy swoją karierę polityczną zawdzięcza mężczyźnie, reaguje serdecznym śmiechem. "Kariery nie zawdzięczam żadnemu konkretnemu mężczyźnie, tylko swojej pracy" - zapewnia w DZIENNIKU Gosiewska.
O to, jaką rolę pełnią mężczyźni w politycznych karierach swoich żon, DZIENNIK zapytał samych panów. Okazało się, że nie byli zbyt chętni do rozmowy. Mąż Anny Pakuły-Sacharczuk, posłanki PiS z Podkarpacia, nie miał dla nas czasu. Syn Zyty Gilowskiej stwierdził, że nie ma zbyt częstego kontaktu z matką. Jedynym, który potwierdził tezę Nelly, że kobiecie niezbędna jest męska pomoc, był małżonek Aleksandry Natalii-Świat. "Myślę, że świetnie by sobie poradziła i beze mnie, ale staram się jej pomagać, jak mogę" - mówi DZIENNIKOWI Jacek Świat, PR-owiec i dziennikarz.