"Musimy wyrównać różnice między tymi co w mieście i na wsi, między wszystkimi regionami kraju" - obiecywał premier. Ale prócz obietnicy wyborczych dostało się, oczywiście, opozycji.

Platformie, że chce budować cud gospodarczy liberalnymi metodami. Zdaniem premiera, ten cud można tworzyć tylko metodami solidarnymi.

Ludowcom, że nie potrafili rolnikom zapewnić pełnych dopłat do upraw. Premier przekonywał, że ci, którzy twierdzą, iż rząd PiS chce cokolwiek zabrać polskiej wsi, że chce zabrać dopłaty, po prostu kłamią. Bo to PO chce zabierać wsi: "odebrać KRUS, kazać płacić ubezpieczenia".



Reklama

Oberwała też telewizja TVN, która poinformowała, że premier przyjechał na spotkanie rządowym samochodem. "Przyjechałem samochodem partyjnym, tak jak się należy" - grzmiał Jarosław Kaczyński.

Nie obeszło się także bez przycinków dla polskich elit. "Polska chce mieć elitę, ale elita musi być narodowa, lojalna wobec Polski" - stwierdził.

A zebrani na partyjnym wiecu skandowali "Niech żyje premier". "Dziękuję, jakoś żyję" - odpowiedział szef rządu. I przy piosence wyborczej PiS-u radośnie pokiwał się razem z wyborcami na scenie, trzymając się za uniesione ręce.