Zapewne dlatego szef resortu środowiska chętnie wykorzystuje czas, by zebranym opowiadać o tym, jak wiele dla lasów zrobiło PiS, i straszyć Platformą Obywatelską. Koszty pokrywają Lasy Państwowe.
Minister w Polskę ruszył 1 października. Wojaże zakończy 19, a więc tuż przed ciszą wyborczą. Dziś spotka się z leśnikami z Białegostoku i Olsztyna. "Należy się spodziewać 1400 osób. Obecność jest obowiązkowa, bo to szkolenie" - podkreśla Piotr Zbrożek, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku.
Do tej pory minister odwiedził już m.in Kielce, Toruń, Gdańsk i Kraków. Na sali zbierało się od kilkuset do nawet półtora tysiąca osób. Na frekwencję minister narzekać nie może, bo zgodnie z decyzją dyrektora generalnego Lasów Państwowych za koszty narady płaci tzw. fundusz leśny.
Z tych pieniędzy pokrywane są także koszty delegacji służbowych dla leśników. Szkolenia odbywają się pod hasłem "cyklu regionalnych narad gospodarczych mających na celu przygotowanie Lasów Państwowych (...) do uczestniczenia w systemie ukierunkowującym na wzmożoną absorpcję dwutlenku węgla".
Według ministerstwa, podstawą tego systemu ma być ustawa. Problem w tym, że ustawa nie została jeszcze uchwalona. Ale szef resortu środowiska ma i na to odpowiedź: ustawa nie została uchwalona, bo część posłów z komisji podejmowała działania destrukcyjne. Zapewnia też, że obecna władza jest na tyle zdeterminowana, by uchwalić ją w nowym Sejmie w pierwszej kolejności.
Szkolenia są zatem niezbędne. Ale według naszych rozmówców nie mają one wiele wspólnego z tematyką efektu cieplarnianego. Leśnicy serię szkoleń nazwali trasą koncertową.
"Jeżeli tuż przed wyborami rozpoczyna się szkolenia i szkoli się z ustawy, której jeszcze nie ma, a szkolenia prowadzi sam minister, to nie potrzeba szkła powiększającego, by dostrzec, o co chodzi" - mówi nam jeden z uczestników spotkania. Szczególnie, że na jednym ze spotkań z leśnikami były rozdawane ulotki kandydata PiS.
"To typowa agitacja polityczna. Minister Szyszko zapowiada podwyżki dla leśników. Opowiada o tym, jak bardzo poprawiła się sytuacja w leśnictwie i że lasy będą jeszcze bogatsze, gdy PiS u władzy pozostanie" - opowiada Stanisław Gawłowski z PO, członek sejmowej komisji ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa.
"Gdy zaczyna brakować argumentów o tym, jak jest dobrze, minister zaczyna mówić, jak to będzie źle, gdy do władzy dojdzie PO. Straszy leśników, że Platforma im lasy sprywatyzuje" - dodaje Gawłowski.
Sytuacja bawi Andrzeja Bdzikota, przewodniczącego Sekretariatu Zasobów Naturalnych Ochrony Środowiska i Leśnictwa NSZZ "Solidarność". "To, że leśnikom jest dobrze, to wynik 16lat tytanicznej pracy, jaką wykonali. Po za tym <Solidarność> Leśników podpisała z Donaldem Tuskiem porozumienie o współpracy, w którym jest mowa o utrwaleniu narodowego charakteru Lasów Państwowych. Być może taki zapis znajdzie się nawet w konstytucji" - mówi Bdzikot.