Dziś jest u szczytu sławy i powodzenia, ale kiedyś życie go nie rozpieszczało. Mały Donek wychowywał się na zakurzonym, dziurawym podwórku przy starej kamienicy w centrum Gdańska - pisze "Fakt".

Tuż obok stał szpital, w którym jako pielęgniarka pracowała jego mama. Kiedy 14-letni Donald kończył podstawówkę, umarł jego ojciec. Zostali we troje. On, mama i jego 16-letnia wtedy siostra Sonia (dziś ma 52 lata i jest tłumaczem, mieszka w Gdańsku). W domu się nie przelewało, wspólne wyprawy na molo do Sopotu, gdzie można było zjeść watę cukrową albo włoskie lody były dla rodzeństwa prawdziwym świętem.

Reklama

Babcia zachwyciła się lordem Donaldem

Koledzy trochę podśmiewali się z Donalda. "Coż to za dziwne imię?" - pytali. Nie wiedzieli, że u Tusków to tradycja zapoczątkowana przez babcię dzisiejszego lidera PO. Juliana Tusk wyjechała w młodości za granicę i ponoć zachwyciła się pewnym brytyjskim lordem o imieniu Donald. Dlatego tak dała na imię swemu synowi (ojcu szefa PO), który z kolei przekazał je własnemu dziecku - pisze "Fakt".

Reklama

Kilkunastoletni Tusk imponował kolegom swoim zachowaniem. Zaczęli go nazywać "Kaczorem" albo "Pułtuskiem". On coraz bardziej brylował wśród kolegów, został "szefem" swojego podwórka. Godzinami odbijał z chłopakami piłkę o ścianę domu. Marzyli o tym, by w przyszłości grać zawodowo. Bo piłka nożna to prawdziwa pasja Tuska. Fascynował się historią, archeologią, pragnął zostać marynarzem, ale to futbol był zawsze na pierwszym miejscu - pisze "Fakt".

Fryzurą imponował dziewczynom

Młody Donek kibicował Lechii Gdańsk. Na stadionie przy ul. Traugutta po raz pierwszy otwarcie buntował się przeciwko komunistycznej władzy. Razem z kumplami ułożył pieśń o ukochanej drużynie na melodię... Międzynarodówki. Na płotach okalających boisko wieszali transparenty z antykomunistycznymi hasłami. Od tego było już blisko do poważnej działalności politycznej - Donald zakładał na Uniwersytecie Gdańskim Studencki Komitet Solidarności i Niezależne Zrzeszenie Studentów. Podczas strajków w Sierpniu '80 nosił walczącym z komuną robotnikom wałówkę - chleb, kiełbasę, raz udało mu się nawet zdobyć dla nich arbuza.

Reklama

W liceum, słynnej gdańskiej Jedynce, w Donku kochały się wszystkie dziewczyny. Jako 17-latek imponował im bujną lwią grzywą - pisze "Fakt".

"Nauczyciele tępili tę jego szopę. Kazali obcinać. Ale on się nie poddawał. Moczył włosy, a my spinaliśmy mu je spinkami. Pedagodzy dawali się nabrać" - wspominają ze śmiechem koleżanki z klasy.

Uczył się nieźle, zawsze miał dobre stopnie z historii. Mimo że wszyscy uważali go za kawalarza, potrafił zachować powagę. Kiedy mówił o Polsce, nigdy się nie śmiał. Jego idolem był Józef Piłsudski. Na studiach napisał pracę magisterską o Marszałku.

Skrobał statki w stoczni

Jak przystało na liberała, od zawsze potrafił zarabiać pieniądze. Żadnej pracy się nie bał. Jako młodzieniaszek nie wyciągał ręki po kieszonkowe do mamy, tylko skrobał statki w stoczni. To była strasznie męcząca robota. W Norwegii remontował szkołę za kołem podbiegunowym. Za zarobione tam pieniądze kupił telewizor. W stanie wojennym sprzedawał bułeczki w przejściu podziemnym. Potem zarabiał na życie pracą na wysokościach w spółdzielni "Świetlik".

Powodzenie u dziewczyn miał zawsze, ale na dobre zawróciła mu w głowie dopiero Małgorzata. To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Początkowo Donek nie znosił koleżanki ze studiów, zresztą z wzajemnością. Ale podczas pewnej imprezy studenckiej coś "przestawiło mu się w sercu". Zaczął podrywać Małgosię, tańczył z nią raz za razem, coraz mocniej przytulał. Na pożegnanie namiętnie się pocałowali, a trzy miesiące później był ślub!

"Żona jest moim największym przyjacielem" - powtarza lider PO. Razem chodzą do kina (Małgorzata uwielbia komedie), razem spacerują po plaży. Kiedy tylko może, pomaga żonie w kuchni. Gotuje pyszny bigos. Ale kapustę trzeba zawsze kupować z zapasem, kiedy w domu jest Donek. Bo co najmniej połowa kiszonki od razu trafia do jego żołądka. Dzieci też traktuje po przyjacielsku.

Zamiast palić, biega z psem

Z Michałem rozmawia jak kumpel, o wszystkim. Kiedy Kasia zastanawiała się nad udziałem w "Tańcu z Gwiazdami", nie odwodził ją od tego zamiaru, a wręcz przeciwnie - namawiał, trochę wbrew sceptycznie nastawionej żonie. Był zazdrosny o adoratorów pięknej córeczki, ale zawsze ich w końcu akceptował. Kiedyś uwielbiał palić papierosy, ale w końcu wysłuchał błagań całej rodziny i rzucił ten nałóg. Zaczął za to biegać po plaży z psem.

Potrafi wybuchnąć, krzyknąć, ale za chwilę łagodnieje i stara się wszystkich ze sobą godzić.

"Pamiętam taki mecz w Smołdzinie. Obrońca gospodarzy, wielki chłop, skosił jednego z naszych" - opowiada kolega Tuska z trójmiejskiej drużyny "Politycy i Przyjaciele". "Rzuciliśmy się wymierzyć mu sprawiedliwość. Wtedy podbiegł Donald i zaczął nas rozdzielać. Za chwilę nie było problemu. Potem powiedział nam, że ten gigant, którego chcieliśmy stłuc, to dawny bokser-wyczynowiec. Donek uratował nam wtedy szczęki i nosy" - śmieje się kumpel z boiska zwycięzcy niedzielnych wyborów.