O odwołaniu Borusewicza ze składu RBN poinformowała w środę późnym wieczorem Kancelaria Prezydenta. Nie podano żadnych przyczyn tej decyzji. "To jasne, że prezydent ma prawo powoływać i odwoływać ze swojego organu doradczego" - mówi Borusewicz. Zaznacza, że nie podejrzewa, by jego dymisja miała podtekst polityczny. Innego zdania jest Julia Pitera z PO. Według niej to wyraźna próba zaznaczenia tego, co należy do prezydenta, i powiedzenia Borusewiczowi: ty nie jesteś mój. "To symboliczne oddzielenie granicy tego, do czego obcy nie będą mieć wstępu" - mówi DZIENNIKOWI Pitera.

Reklama

Rada Bezpieczeństwa Narodowego to organ doradzający prezydentowi w sprawach związanych z bezpieczeństwem państwa, i wewnętrznym, i zewnętrznym. Jej opinie nie są wiążące dla głowy państwa. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy poza Bogdanem Borusewiczem zostali z niej odwołani Kazimierz Marcinkiewicz i Radosław Sikorski. Teraz w skład rady wchodzą: Jarosław Kaczyński, Ludwik Dorn, Władysław Stasiak, Anna Fotyga i Aleksander Szczygło.

W 2005 roku Borusewicz, wieloletni działacz antykomunistycznej opozycji, startował do Senatu jako wspólny kandydat PO i PiS. Głosami obu partii został wybrany na marszałka. W ostatniej kampanii Borusewicz stanął po stronie Platformy. Politycy PiS sugerowali, że Donald Tusk obiecał Borusewiczowi to, czego nie chciał mu zagwarantować Jarosław Kaczyński: fotel marszałka Senatu także w kolejnej kadencji. PiS wolało na tym stanowisku Zbigniewa Romaszewskiego. W Senacie większość ma PO, najprawdopodobniej Borusewicz zachowa fotel marszałka.

Anna Monkos: Prezydent stracił do pana zaufanie?

Bogdan Borusewicz: Nie wiem, czy stracił. Proszę pytać prezydenta o przyczyny mojej dymisji.

Reklama

O tym, że nie jest pan już członkiem Rady, dowiedział się pan z Kancelarii Prezydenta czy z mediów?


Z telewizji. Ale zapewne zostało wysłane pismo w tej sprawie.

Nie dziwi pana, że prezydent zdecydował o odwołaniu tak późno? Przecież już kilka tygodni temu ogłosił pan, że kandyduje z list PO.


Ja rozumiem, że to jest zmiana koncepcji funkcjonowania Rady. Kiedy byłem powoływany w jej skład, prezydent wyjaśniał, że chce, by Rada składała się z osób piastujących najwyższe stanowiska w państwie. A więc premiera, marszałków Sejmu i Senatu oraz ministrów - spraw zagranicznych i obrony. Możliwe, że to jest zmiana tej koncepcji na jakąś inną. Ale jaką, nie wiem.

Ale to pan użył określenia, że prezydent chce zmienić charakter Rady na "bardziej prywatny". Co pan ma na myśli?

"Bardziej prywatny" to może nie jest najlepsze sformułowanie. Chodziło mi o odejście od koncepcji funkcjonowania w Radzie osób, które piastują najwyższe stanowiska w państwie. A swoje odwołanie wiążę z tym, że kończę piastować funkcję marszałka Senatu VI kadencji.

Ale pewnie będzie pan znów marszałkiem. Spodziewa się pan, że po ukonstytuowaniu się nowego parlamentu i powołaniu nowego rządu prezydent uzupełni skład RBN o polityków z szeregów rządzącej Platformy?


Odpowiadam krótko: nie wiem.