"Od poparcia senatorów zależy bowiem, czy Romaszewski będzie wicemarszałkiem" - tłumaczy Borusewicz. Ale on już pokazał parlamentarzystom z PO, że nie żywi żadnej urazy do senatora z PiS. Borusewicz spotkał się z Romaszewskim i po rozmowie oznajmił, że spotkanie było udane.

Reklama

Czy to wystarczy, aby przekonać 60 senatorów do poparcia Romaszewskiego? Dowiemy się tego dopiero jutro - po posiedzeniu klubu senatorów Platformy.

Na początku listopada senatorowie Platformy utrącili kandydaturę Romaszewskiego. "Za jego zachowanie podczas wyboru Andrzeja Gwiazdy do kolegium IPN. Senator nic nie powiedział, gdy Gwiazda oskarżał Borusewicza o współpracę z SB" - tłumaczyli.

PiS jednak się nie poddał i jeszcze raz zgłosił kandydaturę Romaszewskiego do fotela wicemarszałka. I teraz wygląda na to, że ma on szansę na to stanowisko.

Sam Romaszewski w rozmowie z "Rzeczpospolitą" nie ma wątpliwości: "Sądzę, że zostanę wicemarszałkiem Senatu. Przyznać się do błędu jest lepiej, niż tkwić w błędzie, który jest dla wszystkich oczywisty - mówi.

Na pytanie, dlaczego uważa, że powinien być wicemarszałkiem, odpowiada ostro: "To pani myśli, że jestem takim idiotą, iż po 18 latach w Senacie nie mogę być dobrym marszałkiem? To jest moja siódma kadencja, byłem czterokrotnie przewodniczącym Komisji Praw Człowieka. Przez 18 lat czegoś się nauczyłem, mam bardzo szeroką wiedzę na temat życia publicznego. Na tle innych senatorów PO i PiS mam większe kompetencje" - mówi gazecie Zbigniew Romaszewski.