Jak dowiaduje się DZIENNIK, śledczy skompletowali już materiał dowodowy przeciwko szefowi Samoobrony. Są gotowi, by postawić mu zarzuty. "Na pewno spotkamy się z nim po tej niedzieli" - mówi nam prokurator z Łodzi. Nie chciał jednak zdradzić, czy Andrzej Lepper będzie zatrzymany w równie spektakularny sposób co Stanisław Łyżwiński - prokuratorzy pojechali wtedy po posła godzinę po uchyleniu immunitetu.

Były minister rolnictwa w rozmowie z DZIENNIKIEM przekonuje, że areszt mu nie grozi. "Gdy prokuratura zatrzymywała Łyżwińskiego, to był inny czas, była kampania wyborcza i były naciski polityczne" - uważa.

Lepperowi prawdopodobnie zostaną postawione zarzuty seksualnego wykorzystywania Anety Krawczyk. W ocenie łódzkich prokuratorów miał to robić wspólnie i w porozumieniu z Łyżwińskim, stosując w tym celu przemoc. Lepper może też usłyszeć zarzut zmuszania szefowej lubelskiej młodzieżówki Samoobrony do obcowania płciowego. Za oba grozi mu 10 lat więzienia. Zdaniem łódzkiego prokuratora były wicepremier nie będzie przesłuchiwany jako świadek, tylko już jako podejrzany.

Mecenas Wiesław Żurawski, obrońca Łyżwińskiego i prawdopodobnie również Leppera, nie ma tyle optymizmu co jego przyszły klient. "W poniedziałek przestaje go chronić immunitet, należy liczyć się z tym, że może być zatrzymany" - przyznaje. I dodaje, że wcale by się nie zdziwił, gdyby zrobiono to z pompą.

Na dzisiaj Lepper zapowiedział konferencję prasową. Jak gdyby nigdy nic będzie mówił o przyszłości Samoobrony. W partii jest jednak nerwowo. W niedzielę zbierze sztab kryzysowy, by opracować warianty postępowania na wypadek zatrzymania lidera.

O ile rychłe spotkanie Andrzeja Leppera z prokuraturą jest raczej przesądzone, o tyle nie wiadomo, co czeka Beatę Sawicką. Była posłanka PO jeszcze na początku kampanii wyborczej została zatrzymana przez CBA w trakcie przyjmowania łapówki od jednego z agentów Biura. Burmistrz Helu, jej rzekomy wspólnik, który miał pomagać w ustawieniu przetargu na kupno działki, od razu po zatrzymaniu dostał trzymiesięczny areszt. Sawicką po przesłuchaniu wypuszczono, bo procedura uchylenia immunitetu trwałaby za długo.

Prokuratorzy postanowili poczekać do końca kadencji Sejmu. Wszystko wskazuje jednak na to, że się jej upiecze i nie pójdzie w najbliższym czasie za kratki. Zdaniem naszych rozmówców z CBA Sawicka będzie odpowiadała z wolnej stopy. Wszystko dlatego, by nie zaostrzać relacji między PiS a PO.

Jednak żeby ponownie przesłuchać byłą posłankę, trzeba najpierw ją znaleźć. A nie jest wykluczone, że wyjechała za granicę. Sawicka od czasu dramatycznego wystąpienia w Sejmie, gdzie płacząc, przepraszała za przyjęcie 50 tys. zł łapówki, której zresztą nadal nie oddała, zniknęła. "Nie wiemy, czy posłanka została pozbawiona paszportu" - przyznaje Andrzej Laskowski z poznańskiej prokuratury, która prowadzi śledztwo. I dodaje: "Jeśli nawet pani poseł byłaby za granicą, a prokuratura będzie chciała ją zatrzymać, może wysłać za nią list gończy i zastosować europejski nakaz aresztowania.













Reklama