Posłowie chcą wzywać na przesłuchania wszystkich, którzy mogą coś wiedzieć o kulisach działań CBA wymierzonych w byłego ministra rolnictwa Andrzeja Leppera i byłą posłankę PO Beatę Sawicką. CBA zasadzało się na nich, ale tylko Sawicką sprowokowało do wzięcia łapówki. Niektórzy twierdzą, że funkcjonariusze działali wtedy na granicy prawa i na zlecenie PiS.
Wniosek o powołanie komisji w sprawie kulis niektórych operacji CBA klub parlamentarny PO złożył dziś po południu. Jego treść najpierw dokładnie sprawdzili prawnicy PO. Politycy nie chcieli, by powtórzyła się sytuacja z komisją bankową, która wkrótce po powstaniu musiała się rozwiązać. Trybunał Konstytucyjny uznał bowiem, że nie można powoływać sejmowej komisji śledczej, która nie wie, czym konkretnie chce się zająć.
Według propozycji PO, komisja śledcza ma sprawdzać m.in. działania CBA wobec Andrzeja Leppera w Ministerstwie Rolnictwa oraz wobec byłej posłanki PO Beaty Sawickiej. W obydwu aferach krytycy PiS zarzucali CBA upolitycznienie i działanie niezgodne z prawem.
Lepper twierdzi, że był bezprawnie inwigilowany i podsłuchiwany. Mówi, że miał być wrabiany w przyjęcie łapówki, a całą sprawę nazywa intrygą CBA. W efekcie akcji stracił stanowisko. CBA z kolei utrzymuje, że właśnie na Leppera powoływali się ludzie, którzy obiecywali załatwienie odrolnienia gruntów na Mazurach.
W przypadku Sawickiej również chodziło o grunty. W październiku była posłanka została zatrzymana przez CBA, gdy przyjmowała łapówkę za "ustawienie" przetargu na zakup dwuhektarowej działki na Helu. Szybko ją wówczas wypuszczono. Sawicka została ponownie zatrzymana w listopadzie po wyborach parlamentarnych, gdy nie chronił jej już immunitet. Nie trafiła jednak do aresztu, bo wpłaciła kaucję. Była posłanka twierdzi, że została uwiedziona przez agenta CBA.