Rokita i Chichocka-Dąbkowska zrezygnowały po interwencji kancelarii nowego Sejmu - dowiedział się portal tvn24.pl. Prezydent rezygnacje już podpisał.

Obie panie pełniły funkcje prezydenckich doradców w randze podsekretarzy stanu. Jednak po zdobyciu poselskich mandatów - zgodnie z konstytucją - zrezygnowały ze swoich funkcji i postanowiły pracować u prezydenta społecznie, bez pobierania pensji. Okazało się to jednak niemożliwe.

Reklama

"Kancelaria Sejmu poinformowała nas, że do jutra musimy zrezygnować ze społecznego doradzania prezydentowi. Powołała się przy tym na ekspertyzy, z których wynika, że nawet społeczne doradztwo jest zabronione. Nie miałyśmy wyjścia, zrobiłyśmy to" - mówi portalowi tvn24.pl Cichocka-Dąbkowska.

Była doradca prezydenta podkreśliła, że zdumiony tą interpretacją był Lech Kaczyński. "Pan prezydent był zdumiony tą interpretacją, bo zna bardzo dobrze i konstytucję i ustawę o wykonywania mandatu posła. A w sensie politycznym uznał to za rodzaj gry politycznej" - powiedziała.

Rokita zaczęła pracować w kancelarii w połowie września. Po tej decyzji jej, związany z PO, mąż - Jan Rokita - postanowił wycofać się z polityki.

Według art. 103 konstytucji, "mandatu posła nie można łączyć z funkcją Prezesa Narodowego Banku Polskiego, Prezesa Najwyższej Izby Kontroli, Rzecznika Praw Obywatelskich, Rzecznika Praw Dziecka i ich zastępców, członka Rady Polityki Pieniężnej, członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, ambasadora oraz z zatrudnieniem w Kancelarii Sejmu, Kancelarii Senatu, Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej lub z zatrudnieniem w administracji rządowej".

Zakaz ten nie dotyczy jedynie członków Rady Ministrów i sekretarzy stanu w administracji rządowej.