Dlaczego nie będzie raportu o stanie zdrowia prezydenta? Minister Anna Fotyga tłumaczyła w Radiu ZET, że w Polsce nie ma takiego zwyczaju. "To ja go wprowadzam w takim razie" - mówi DZIENNIKOWI poseł PO Janusz Palikot, który temat wywołał.

Reklama

Palikot powie, na co jest chory

I zapowiada, że w ciągu najbliższych kilku tygodni będziemy mogli przeczytać szczegółowe informacje o stanie jego zdrowia. Żadnych przeszkód w ujawnieniu własnych danych na ten temat nie ma też premier Donald Tusk. Szczegółowemu przeglądowi własnej kondycji planuje się, jak ustaliliśmy, poddać jeszcze przed latem.

Temat stanu zdrowia prezydenta Palikot wywołał w marcu, sugerując Lechowi Kaczyńskiemu chorobę alkoholową. Po burzy, jaka wybuchła, przeprosił. Pytanie, czy mamy prawo znać stan zdrowia najważniejszej osoby w państwie, pozostało jednak aktualne. Tym bardziej że np. w USA takie szczegółowe raporty dwa razy do roku są oczywistością. "Skoro nie ma w Polsce takiej praktyki, myślę, że tego typu ujawnianie, jednak bądź co bądź, sfery prywatnej, które może wskazywać na zagrożenia, wydaje się być dosyć zabawne" - wtórował wczoraj Fotydze szef klubu PiS Przemysław Gosiewski. Jednocześnie jednak niczym poseł Palikot czynił sugestie na temat zdrowia premiera. "Mając na uwadze różnego rodzaju doniesienia, to taki raport powinien powstać o zdrowiu pana premiera Tuska" - stwierdził Gosiewski.

Reklama

"Zapewniam, Tusk jest zdrowy"

Co na to premier? "Zapewniam, że jest zdrowy. Uprawia sport regularnie, co dwa lata poddaje się kompleksowym badaniom. Jako premier zamierza je przejść znów przed latem" - mówi DZIENNIKOWI rzeczniczka rządu Agnieszka Liszka. I zapewnia, że wyniki możemy poznać wszyscy. "Jeśli będzie taka wola, premier jest gotów je przedstawić" - mówi Liszka.

Wcześniej jednak mamy poznać szczegóły stanu zdrowia Palikota, który dzięki kontrowersyjnym akcjom wzbudzał u niektórych polityków podejrzenia o problemy z psychiką - pisze DZIENNIK. "Mój asystent ustala już z MSWiA najszybszy z możliwych terminów badań. Przeprowadzonych według standardu amerykańskiego" - zapewnia Palikot.

Reklama

I upiera się przy raportach. "Chcę wiedzieć np., czy prezydent Kaczyński, który będzie wetował reformę zdrowia, jest zdrowy? Czy prezydent Kwaśniewski, wetując ustawę podatkową, był pod wpływem alkoholu?" - mówi Palikot. Argumentuje, że np. kandydatka na ekspedientkę musi pracodawcy przedstawiać zaświadczenie o zdrowiu. "Pracodawcą prezydenta zaś jest naród" - przypomina Palikot.

Speca od zdrowia w PiS Bolesława Piechy to jednak nie przekonuje. "W ustawie o medycynie pracy takiego zapisu nie ma" - kontruje jako lekarz. I przekonuje, że są to sprawy zbyt prywatne. "Gdybyśmy poszli tą drogą, to za chwilę będzie trzeba pokazywać stan uzębienia" - drwi były wiceminister zdrowia.

"Jeśli nic nie będziemy wiedzieć, będą się szerzyć plotki" - ostrzega z kolei minister Julia Pitera. "Będą spekulacje, znacznie gorsze niż nawet nie do końca dobry komunikat publiczny" - tłumaczy. I w kontekście plotek przypomina, że sztab Lecha Kaczyńskiego nie zgodził się w II turze kampanii prezydenckiej, by obaj kandydaci przedstawili dane o swoim zdrowiu. "Może trzeba praktykę raportów usankcjonować prawnie" - zastanawia się Pitera. Na razie jednak nie ma polityka, który taki projekt byłby gotów zgłosić - zauważa DZIENNIK.