Wyraźnie odprężony i zrelaksowany Misztal prowadził ożywione dyskusje ze znajomymi, od czasu do czasu przechylając kufelek - relacjonuje bulwarówka. Były poseł Samoobrony był wyraźnie ucieszony. Miał powód. Jeszcze kilka dni temu poszukiwano go międzynarodowym listem gończym za wyłudzenia, które naraziły Skarb Państwa na ponad 2 miliony zł strat.

Reklama

Biznesmen tłumaczył, że do kraju nie może wrócić z powodu chorej matki, którą musi się opiekować. Misztal zapłacił jednak okrągły milion złotych za list żelazny i teraz w Polsce już mu nie grozi aresztowanie. Właśnie wczoraj krakowski sąd wydał mu ten dokument. "Myślę, że mój powrót to kwestia kilku dni" - powiedział na antenie TVN 24.

Miejmy nadzieję, że festiwal parafialny wystarczająco zrelaksował byłego posła, bo polscy prokuratorzy raczej nie będą go rozpieszczać - uważa "Fakt".