"Ron Asmus to stryjeczny brat żony Radosława Sikorskiego Ann Appelbaum" - pisze dzisiejszy "Nasz Dziennik". To nie prawda - zapewnia Ron Asmus, o którym zrobiło się głośno, gdy DZIENNIK napisał, że prezydent Kaczyński pytał o znajomość z nim szefa polskiego MSZ.
"Zarówno Anna Applebaum jak i Radosław Sikorski, to moi przyjaciele" - odpowiada dziennikowi.pl - znudzony już kolejną teorią spiskową - amerykański polityk z partii Demokratów, Ronald D. Asmus. "Anna i ja nie jesteśmy kuzynami, ani w żaden inny sposób rodzinnie powiązani" - dodaje.
Według DZIENNIKA, Pałac Prezydencki podejrzewał, iż Sikorski po cichu dogadał się z ważną postacią wśród amerykańskich Demokratów. Przypuszczano, że umowa w sprawie tarczy antyrakietowej będzie zawarta dopiero po zmianie ekipy w Białym Domu. Dlatego podczas rozmowy w tajnym pomieszczeniu Biura Bezpieczeństwa Narodowego prezydent kilka razy pytał szefa polskiej dyplomacji, czy zna Rona Asmusa. Ten w końcu przyznał, że tak.
Skąd przeciek?
"Nasz Dziennik" próbował też dotrzeć do źródła przecieku z tajnej rozmowy w BBN. Gazeta twierdzi, że relacja z rozmowy Lecha Kaczyńskiego z Radosławem Sikorskim trafiła do mediów za sprawą samego szefa rządu. Dlaczego? Bo w ten sposób Donald Tusk mógł uderzyć w prezydenta, który jest jego głównym konkurentem politycznym i jednocześnie utrzeć nosa Sikorskiemu, którego podobno nie lubi.
"Radosław Sikorski poinformował premiera o rozmowie z prezydentem, wszystko przecież toczyło się w dniu, gdy ważyły się losy negocjacji z Amerykanami w sprawie tarczy antyrakietowej. Podobno premier otrzymał potem od szefa dyplomacji notatkę z tego spotkania. Dokument mogli poznać najbliżsi współpracownicy premiera i potem te informacje trafiły do mediów" - powiedział "ND" jeden z posłów Platformy Obywatelskiej.