Sopocka Rada Miasta miała dziś omawiać sprawę tak zwanej afery sopockiej. Miała, bo - jak przekonywali politycy PiS - zamiast debaty na temat korupcji w Sopocie, radni mówili o wszystkim, tylko nie o prezydencie Karnowskim.

Reklama

Poseł Jacek Kurski chciał zabrać głos i powoływał się na ustawę o wykonywaniu mandatu posła. Rada nie chciała mu dać nic powiedzieć, dopóki nie skończy dyskutować o innych sprawach miasta.

"Chcę zabrać głos teraz. Pan uniemożliwia mi wykonywanie mandatu" - denerwował się Kurski.

Wreszcie wraz z z innymi parlamentarzystami i zwolennikami PiS, Kurski pojawił się na stopniach sopockiego magistratu. Ale wśród skandującego tłumu pojawił się też... poseł PO Jarosław Wałęsa. Przez chwilę wykrzykiwał, że przedstawiciel PiS powinien był dostosować się do porządku obrad rady. I odszedł.

Reklama

"Wracaj tchórzu" - ścigały go okrzyki. Politycy PiS długo nie mogli przekrzyczeć tłumu wściekłych mieszkańców. Wreszcie Jacek Kurski powiedział tym, którzy się nie zorientowali, kim był krzyczący mężczyzna, że to syn Lecha Wałęsy. "Poseł Wałęsa awanturuje się w obronie korupcji" - powiedział poseł Kurski, a tłum mieszkańców Sopotu skandował: "Syn Bolka! syn Bolka!".

"Platforma w Sopocie udaje, że wszystko jest wporządku. W programie sesji znalazły się różne sprawy, tylko nie ta o korupcji" - grzmiał zdenerwowany Jacek Kurski. "Odnosimy wrażenie, że sopocka Platforma wspierająca Jacka Karnowskiego przekonuje, że w Sopocie nic się nie stało" - mówił.

"Jeżeli zostaną postawione zarzuty Karnowskiemu, prezydent powinien podać się do dymisji - tak mówił Donald Tusk. Dziwimy się że słów własnego premiera nie chce przyjąć do wiadomości sopocka Platforma Obywatelska. Uważamy to za skandal" - przekonywał Kurski.

Reklama

Sam Karnowski oświadczył potem podczas sesji, że wszystkie okoliczności sprawy opowie prokuratorom, teraz kończy urlop i wraca do pracy.

Podejrzenia wobec prezydenta Sopotu pojawiły się kilkanaście dni temu, gdy miejscowy biznesmen Sławomir Julke zarzucił Jackowi Karnowskiemu, że ten zażądał od niego łapówki.

Sesja rady miasta o wszystkim, prócz korupcji

W zaproszeniu na posiedzenie przewodniczący rady Wieczesław Augustyniak zaproponował, by najpierw radni zajęli się sprawami miejskimi, a dopiero na koniec obrad omówili sytuację związaną z oskarżeniami pod adresem prezydenta Karnowskiego.

Już na wiele dni przed rozpoczęciem sesji, sopoccy radni PiS zapowiedzieli, że będą forsować zmianę programu tak, by sprawa Karnowskiego była omawiana jako pierwsza. Na organizowanych niemal codziennie konferencjach prasowych apelowali też za pośrednictwem mediów do mieszkańców Sopotu o jak najliczniejszy udział w sesji. Żądali również, by spotkanie było transmitowane w internecie.

Julke przeciw Karnowskiemu

W pierwszych dniach lipca trójmiejski biznesmen i członek PO, Sławomir Julke, zawiadomił prokuraturę o tym, że w marcu tego roku prezydent Sopotu Jacek Karnowski (PO) zażądał od niego łapówki w postaci dwóch mieszkań. Zdaniem przedsiębiorcy miała to być cena za pomoc prezydenta w podjęciu przychylnej dla biznesmena decyzji o dobudowaniu piętra na jednej z sopockich kamienic.

Sprawą domniemanej korupcji zajęło się gdańskie biuro do spraw przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej. Julke przekazał prokuraturze nagranie z rozmowy, jaką odbył z Karnowskim w marcu. Biznesmen był już wielokrotnie przesłuchiwany, odmawia jednak ujawnienia szczegółów przesłuchań.

Zarząd PO wykluczył Julke z partii. "Nie możemy zaakceptować sytuacji, w której członek PO dysponując w swoim mniemaniu dowodami przestępstwa, przez wiele miesięcy wstrzymuje się z przekazaniem ich prokuraturze, a jednocześnie podejmuje działania, które stawiają pod znakiem zapytania uczciwość jego intencji" - mówił wówczas członek zarządu PO, Jarosław Gowin.

Karnowski: Wracam do pracy

Karnowski nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że rozbudowa kamienicy miała być wspólną inwestycją: jego i zaprzyjaźnionego z nim wówczas Sławomira Julke. Prezydent Sopotu zrezygnował z członkostwa w PO i poszedł na urlop. Dotąd nie był jeszcze przesłuchiwany. Odmawiał też wypowiedzi w mediach: wygłosił tylko dwa krótkie oświadczenia.

Jacek Karnowski oświadczył podczas posiedzenia Rady Miasta Sopotu, że kończy urlop i wraca do pracy. Ta zapowiedź Karnowskiego wywołała długie i głośne oklaski. Po oświadczeniu prezydent opuścił salę obrad i spotkał się z dziennikarzami. Jeszcze raz zapewnił o swojej niewinności; nie chciał jednak rozmawiać na temat szczegółów domniemanej propozycji korupcyjnej, którą miał złożyć.

Sopocka Rada Miasta składa się z 21 osób. 15 spośród nich należy do PO lub popierającego prezydenta Karnowskiego komitetu Samorządność Sopot. PiS ma w radzie pięcioro członków. Jeden rajca jest niezrzeszony.