W przyszłym roku na w sumie 338 tys. kilometrów dróg gminnych i powiatowych gabinet Donalda Tuska wygospodarował 1 mld zł z rezerwy, która pochodzi ze środków Unii Europejskiej. To - jeśli pomysł wypali - pozwoli w przyszłym roku na wyremontowanie ponad tysiąca kilometrów, a do 2011 roku - kolejnych kilku tysięcy. Kilometr budowy lub remontu drogi to dziś koszt od 1 do 1,8 mln. Ile dokładnie realnie uda się zrobić dróg gminnych czy powiatowych w ramach programu?

Reklama

Tego przewidzieć się nie da, bo na razie nie wiadomo, ile pieniędzy w kolejnych latach przeznaczać będzie na to rząd. Wnioski o dofinansowanie konkretnych inwestycji, np. zrobienie z drogi bitej drogi asfaltowej czy przebudowę niebezpiecznego zakrętu, samorządowcy będą mogli składać już od stycznia przyszłego roku.

Zasada jest taka, że nie mogą opiewać na więcej niż 3 mln. Wnioski mają trafiać - co ciekawe - nie, jak wynikałoby z logiki, do resortu infrastruktury, ale do MSWiA. To właśnie pod pieczą wicepremiera Grzegorza Schetyny ma działać specjalna komisja, która będzie je rozpatrywać.

I ten fakt budzi podejrzenia opozycji. "Wyprowadzenie części środków do instytucji, która nie ma z tym nic wspólnego, jest rzeczą szkodliwą dla państwa. Taki układ będzie powodował, że decyzje będą zapadać nie merytorycznie, tylko uznaniowo, arbitralnie" - oburza się były minister infrastruktury Jerzy Polaczek z PiS. I przekonuje: "Taki program powinien być skoordynowany z budową dróg krajowych w resorcie infrastruktury. A teraz to ministerstwo staje się de facto departamentem MSWiA."

W samym rządzie rzeczywiście nikt nie ma wątpliwości: ten program to kolejny policzek dla ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka, którego, co nie jest tajemnicą w kuluarach, Schetyna krytykuje wewnątrz rządu. "Ten program to idea Schetyny. To ma być po <orlikach> drugi sztandarowy program rządu, a znając Grabarczyka, nie wypaliłby" - mówi DZIENNIKOWI urzędnik z MSWiA. Dla samorządowców polityczne gry mają drugorzędne znaczenie. I wiążą oni z programem duże nadzieje. "Jestem zakochana w tym programie. To duża szansa, szczególnie dla takich małych gmin jak nasza" - ocenia Renata Szczepańska, wójt Cisnej w podkarpackim. "Jest rzeczą oczywistą, że na duże programy rządowe z funduszy europejskich łapią się drogi, które są strategiczne dla komunikacji, czyli drogi krajowe, wojewódzkie lub autostrady. Tymczasem drogi powiatowe nawet w bogatszych gminach są w fatalnym stanie, zagrażającym bezpieczeństwu. To szczególny program dla gmin turystycznych, takich jak nasza" - tłumaczy Szczepańska. I już marzy, że dzięki programowi uda się u niej wyremontować drogę powiatową do przejścia granicznego ze Słowacją.

Czy uda się to szybko? Tego możemy dowiedzieć się na wiosnę przyszłego roku, kiedy mają ruszyć pierwsze prace na drogach.