"Chciałbym, aby wszyscy w Polsce, którzy czują się odpowiedzialni, trzymali wspólny kurs. Przyjęliśmy pewien kalendarz i będziemy go realizować. Ale będziemy elastyczni, bo chcemy, żeby Polacy skorzystali na wejściu do euro" - zapewnił Donald Tusk.

Reklama

Szef gabinetu politycznego Sławomir Nowak potwierdza, że premier chce trzymać się mapy drogowej, dzięki której Polska powinna przyjąć euro już 1 stycznia 2012 roku.

Nieco więcej mówi w rozmowie z DZIENNIKIEM pełnomocnik rządu do spraw euro Ludwik Kotecki: "Negocjacje z Europejskim Bankiem Centralnym o włączeniu złotego do węża walutowego ERM2, gdzie nie może odchylać się o więcej niż 15 proc. od ustalonego kursu, będą mogły rozpocząć się już pod koniec lutego" - mówi Kotecki. Jego zdaniem, rozmowy powinny się zakończyć już na przełomie maja i czerwca.

To zmusza rząd do szybkiego rozpoczęcia rozmów o włączeniu Polski do ERM2. Warunkiem przystąpienia do strefy euro jest utrzymanie w tym systemie złotego przez dwa lata bez dewaluacji.

Reklama

Kluczowy jest jednak kurs, po jakim zostanie ostatecznie przeliczony złoty na euro. Określi on na dziesięciolecia, na jak dużo będzie nas stać we wspólnej Europie i jak konkurencyjna będzie w niej polska gospodarka. W przeszłości państwa, które przystępowały do ERM2, wiązały swoje waluty z euro po kursie zbliżonym do aktualnych notowań rynkowych.

Czy zatem euro będzie na stałe warte ok. 4,5 złotego? Ludwik Kotecki odmawia odpowiedzi, jaki konkretnie parytet zaproponuje w rozmowach z EBC. Ale przyznaje, że „z punktu widzenia gospodarki obecny kurs jest korzystny”. Dlaczego? "Inflacja spada, więc jedynym problemem jest podtrzymanie wzrostu gospodarczego. A temu ten kurs służy" - tłumaczy. Jego zdaniem, „wejście w obecnych warunkach do ERM2 samo z siebie mogłoby zniechęcać do ataku spekulacyjnego” na naszą walutę.

Zdaniem pełnomocnika, ustalenie kursu euro na zbliżonym do obecnych notowań poziomie nie musi oznaczać, że ci, którzy zaciągnęli kredyty walutowe, będą spłacać większe pożyczki. Już w ramach ERM2 możliwa jest bowiem aprecjacja złotego (EBC nie dopuszcza tylko dewaluacji).

Reklama

Stanisław Gomułka, wieloletni profesor London School of Economics, potwierdza: "Powiązanie złotego z euro po niskim kursie zminimalizuje ryzyko ataków spekulacyjnych, a jeśli inwestorzy uwierzą, że Polska szybko znajdzie się w strefie euro, umocnienie złotego już w ramach ERM2 będzie nieuniknione" - tłumaczy Gomułka. Ale jego zdaniem latem może się okazać, że deficyt budżetowy jest większy, niż dopuszcza traktat z Maastricht. Wtedy z planów przystąpienia do ERM2 trzeba będzie się wycofać.

Przeciwna planom szybkiego wprowadzenia euro jest opozycja. Zdaniem Aleksandry Natalli-Świat, wiceprezes PiS, przy obecnym rozchwianiu rynków finansowych NBP wyda ogromne środki, aby bronić kursu złotego. "Dopóki poziom rozwoju Polski nie będzie bardziej zbliżony do Zachodu, ustalenie prawidłowego parytetu pozostanie kontrowersyjne. A działania rządu dla spełniania kryteriów z Maastricht doprowadzą do spowolnienia gospodarki" - twierdzi wiceprezes PiS.

Podobnie uważają doradcy ekonomiczni prezydenta - Ryszard Bugaj i Adam Glapiński. Ich zdaniem, Polska powinna przyjąć euro dopiero w 2015 - 2020 roku.

Narodowy Bank Polski zapowiedział, że 16 lutego przedstawi raport na temat naszego uczestnictwa w trzecim etapie unii gospodarczej i walutowej.