"To na pewno nie jest projekt łatwy. Nie upieram się, że będzie gotowy w ciągu miesiąca. Może to będzie półtora miesiąca, a może dłużej. To po prostu trzeba dobrze zrobić" - mówi Palikot DZIENNIKOWI.
"Co jest główną trudnością? Rozstrzygnięcie, jakie warunki trzeba spełniać, żeby dać komuś prawo do podjęcia tej decyzji. To nie są sprawy prawne, tylko merytoryczne, dotyczące śmierci osoby (...) Tu muszą wypowiedzieć się specjaliści. Jestem w trakcie zbierania dwu-, trzyosobowego zespołu bioetyków. W jednoznaczny sposób trzeba sformułować, kiedy następuje zanik procesów psychicznych i mamy do czynienia z wyłącznie z wegetatywnymi reakcjami. Chcę, żeby nie było żadnych wątpliwości, kiedy osoba cierpiąca, ale mająca odruchy psychiczne, może poprosić o popełnienie... zabójstwa czy samobójstwa" - mówi poseł.
>>>Matka Krzysztofa Jackiewicza chce eutanazji dla swojego syna
Palikot dodaje, że tak naprawdę najcięższe są przypadki, z którymi mamy do czynienia teraz. Chodzi o głośną sprawę Krzysztofa Jackiewicza. Mężczyzna jest sparaliżowany od ponad 20 lat. Nie ma z nim kontaktu. Właściwie jedynymi funkcjami życiowymi tego człowieka są bicie serca i oddychanie.
Jak rozwiązywać takie sprawy? Kto w takim przypadku powinien zdecydować o eutanazji? "Myślałem o dwóch kategoriach - do 10 lat potrzebna byłaby decyzja sądu. Po 20 latach - decyzja w gestii rodziny. Ale to są kwestie techniczne. Nie chcę się zarzekać, że to będzie tak wyglądać. To się może zmienić" - mówi Palikot.
>>>PO: prawo do śmierci to nie sprawa Palikota
Palikot nie wstrzyma prac nad projektem ustawy o prawie do śmierci mimo negatywnych ocen liderów PO. "Na pewno Chlebowski i Schetyna nie są chętni do kompromisu w sprawie testamentu życia. W szeregach PO silniejszy jest nurt liberalno-demokratyczny, a w kierownictwie konserwatywny. Jeżeli kierownictwo partii zdecyduje się na ostrą interwencję, to nakłoni większość klubu do niepodejmowania tego tematu - mówi Palikot. "Najpierw zobaczmy, jaki ten projekt będzie, potem podejmijmy dyskusje".