Z kolei Jarosław Gowin, uznawany przez tegoż premiera za symbol światopoglądowego kompromisu w sprawie in vitro, w krótkim czasie stał się w swojej partii osobą mało miarodajną. Widać, że PO nie przyjmie jego projektu. Nie wiemy, czy w Platformie pozostanie sam Gowin, substytut frakcji konserwatystów.

Reklama

Co się zmieniło? W teorii nic. Palikot szuka nowych tematów, bo w dobie kryzysu "wesołkowanie" się przejadło. Więc podchwytuje hasło - "pozwólmy chorym na godną śmierć". Hasło poważne, choć dla wielu Polaków nie do przyjęcia. Tyle że Platforma nie traktuje poważnie samego Palikota. A premier nie chce odmówić dyskusji nawet nad czymś tak kłopotliwym. Aby kogoś nie urazić.

Postępowanie z Gowinem też da się wytłumaczyć socjotechniką. Społeczny opór wobec "katolickiej" wersji in vitro jest dla PO równie groźny jak narażanie się w tej sprawie biskupom, zwłaszcza w obliczu eurowyborów. W tym ujęciu Gowin padłby ofiarą własnych złudzeń - potraktował temat zbyt serio. A Platforma, nawet jeśli chciała jakoś uregulować sprawę in vitro, w końcu schowa światopoglądowe spory pod suknem.

>>> Michał Karnowski: Palikot dostanie po łapach

To możliwa interpretacja, ale niejedyna. Bo nawet jeśli obaj dostają od liderów po łapach, Gowin czuje się w Platformie gorzej niż Palikot. Co więcej, gdy dodać takie fakty jak wystawienie na listach PO do europarlamentu Danuty Huebner, poparcie Cimoszewicza jako kandydata na sekretarza generalnego Rady Europy czy ucieranie z lewicą ustawy medialnej, widać, że partia skręca w lewo. Może to tylko incydent, recepta na poprawienie sobie sytuacji przy urnach kosztem SLD i bloku centrolewicowego z Rosatim na czele. Za to warto by jednak było zapłacić próbą uregulowania in vitro w bardziej lewicowym duchu i nie drażnieniem Palikota, który buduje sobie wśród wyborców niezależną pozycję. Ale to z kolei grozi Platformie zderzeniem z Kościołem i centroprawicowymi wyborcami.

Może liderzy PO wobec kryzysu ekonomicznego sięgają po światopoglądowe igrzyska. A może tylko tańczą na linie, starając się zadowolić przeciwstawne skrzydła. Smutne, że tańczą używając instrumentalnie, nawet jeśli tylko w wypowiedziach, tak poważnych tematów.

>>> Joanna Senyszyn: Zapraszam Palikota do SLD

Słabą pociechą jest to, że w wielonurtowych ugrupowaniach zachowanie równowagi to zawsze łamigłówka. Jeśli Tusk rozwikła ją tak, aby zachować i Palikota, i Gowina, będzie miał partię taką jak do tej pory. Jeśli straci jedną ze stron, zapewne Gowina, możliwe są polityczne przegrupowania, choć pewnie już nie przed eurowyborami.