W Platformie nadzwyczajna burza mózgów. Nawet władze klubu były zaskoczone piątkowym oświadczeniem premiera na tyle, że dopiero zleciły zbadanie, jakie są regulacje prawne w innych krajach. Powstał tajny zespół, który ma przygotować wnioski na dzisiejsze posiedzenie prezydium. Na tej podstawie klub ma opracować projekt ustawy, a tam mają znaleźć się przepisy dotyczące funduszu powierniczego, który administrowałby udziałami czy firmami parlamentarzystów. Posiedzenie władz klubu zwołano wczoraj nagle. Z naszych informacji wynika, że prezydium klubu ma się jako pierwsze zapoznać się z listą parlamentarzystów przedsiębiorców. Jak się dowiedział DZIENNIK, przygotowała ją rzecznik dyscypliny klubu PO Mirosława Nykiel. Lista ma zawisnąć w internecie.
>>>Pitera: Poseł powinien być wyłącznie posłem
Tusk chce, by politycy PO pozbyli się akcji i udziałów jeszcze przed wejściem w życie przepisów o funduszu powierniczym. Posłowie się sprzeciwiają. "To absurd, może jeszcze sprzedamy mieszkania i samochody" - oburza się prominentny polityk PO. Mirosław Koźlakiewicz wprost zapowiada, że nie zrealizuje życzenia Tuska. Inni wskazują na trudności.
"Popieram premiera, ale mam akcje spółki, która została postawiona w stan upadłości. Jak mam je teraz sprzedać? To problem prawny" - mówi poseł Tadeusz Dariusz Lipiński. "Nie wyobrażam sobie, że z parlamentu pozbywamy się osób, które mają jakiekolwiek udziały w spółkach. Bo kto wtedy w nim będzie, sami nauczyciele, politolodzy, osoby bezrobotne?" - dodaje poseł Jarosław Katulski.
Nawet współpracownicy szefa rządu nieoficjalnie przyznają, że widzą problem. "Jeśli ktoś ma małą firmę, to zabronienie mu posłowania byłoby ograniczeniem prawa. Z kolei przekazanie jej do jakiegoś fundusz powierniczego skończyłoby się bankructwem. Te sprawy trzeba rozwiązywać zgodnie ze zdrowym rozsądkiem. Słowa premiera były tylko drogowskazem" - tłumaczy jeden z nich.
>>>Zobacz listę posłów biznesmenów z PO
Grażyna Kopińska, szefowa programu przeciw korupcji, podkreśla, że w wielu krajach europejskich rozwiązania polegają na maksymalnej jawności. Nie tylko majątku, ale też sytuacji, w których może dojść do konfliktu interesów. W parlamentach są nawet specjalni doradcy, którzy pomagają podjąć decyzję. "Na przykład osoba, która pracuje nad prawem farmaceutycznym, powiadamia, że jej partner ma udziały w firmie farmaceutycznej. Już samo takie oświadczenie redukuje możliwość zaistnienia nieprawidłowości" - precyzuje Kopińska.