Teraz szef SLD i szef klubu Lewicy chętnie pokazują się razem na konferencjach, konsultują swoje pomysły, a nawet zdarza im się zjeść razem obiad.

To, że relacje między Napieralskim a Olejniczakiem się poprawiły, widać głównie w Sejmie. Szef Sojuszu coraz częściej przesiaduje w gabinecie szefa klubu Lewicy. Można ich też zobaczyć, jak siedzą przy jednym stole w sejmowej restauracji Hawełka.

Reklama

Partyjni koledzy liderów Sojuszu tłumaczą to raczej taktyką. "To jest małżeństwo z rozsądku, w którym obie strony wiedzą, że są zdane na siebie" - śmieje się jeden z naszych rozmówców. I dodaje: "A ich wspólnym dzieckiem jest klub parlamentarny".

>>>W SLD wrze przez Napieralskiego

Jak doszło do przełomu? Pierwsze lody zostały przełamane w połowie stycznia podczas wyjazdowego posiedzenia zarządu. Tuż po nieudanych próbach Napieralskiego, żeby odwołać Olejniczaka z funkcji szefa klubu Lewicy. - "Mieli wtedy okazję dłużej ze sobą porozmawiać w zupełnie innej atmosferze" - wspomina jeden z polityków Sojuszu. Było wino oraz mocniejsze trunki. Napieralski i Olejniczak mieli nawet zagrać ze sobą w ping-ponga. "Oni wtedy chyba zrozumieli, że jeden nie jest w stanie wyeliminować drugiego".

Reklama

Argumentem, by zakończyć trwający od miesięcy spór, były też badania marketingowe zamówione przez Sojusz, które wykazały, że konflikt personalny jest zauważalny przez elektorat i szkodzi partii.

Relacjom pomogło też to, że Olejniczak zdecydował się kandydować do Parlamentu Europejskiego. - "Eurowybory zbudowały Wojtkowi i Grześkowi wspólny cel. Wojtek chce zdobyć mandat i wyjechać na pięć lat do Brukseli, bo dobrze wie, że na razie w partii nic więcej nie wygra. A Grzesiek musi zrobić dla partii dobry wynik" - mówi poseł Sojuszu. I dodaje: -"Gdyby dalej toczyli walkę, to wykrwawiliby się. A wtedy mógłby pojawić się ktoś trzeci i ich wypchnąć".

Reklama

Zaś sam Napieralski o poprawie relacji z Olejniczakiem mówi tak: - "I mi, i Wojtkowi zależy na tym, by nas nie zmarginalizowano. Nasze interesy się nie krzyżują. A wręcz się uzupełniają".

Wojna między Olejniczakiem a Napieralskim trwała od kilkunastu miesięcy. Czy nie mogli zawrzeć porozumienia wcześniej? "Nie było to łatwe. Oni byli koncertowo rozgrywani przez osoby trzecie. Według naszych rozmówców byli to m.in. Krzysztof Janik, Jerzy Szmajdziński, Leszek Miller" - mówi nam jeden z polityków SLD.