"Patrząc panu prezydentowi prosto w oczy powiedziałem: panie prezydencie, z upoważnienia Prezesa Rady Ministrów przekazuję panu stanowisko rządu i rząd życzy sobie, żeby pan nie ustalał w dniu dzisiejszym kandydata i sekretarza generalnego NATO" - tak Radosław Sikorki opisuje moment, w którym podczas lotu na szczyt przekazał prezydentowi stanowisko Rady Ministrów .
Strategia rządu była następująca. Najpierw się postawić, a dopiero potem ustąpić, co mogłoby zaowocować korzyściami dla Polski.
>>> PO zastawiła na prezydenta sidła
Szef MSZ nie nazywa już instrukcjami pisma wysłanego 2 kwietnia do Kancelarii Prezydenta. Początkowo podawano, że e-mail był oficjalną rządową instrukcją dla prezydenta. Obecnie Sikorski nazywa to pismo notką. Odrzuca przy tym kategorycznie sugestię Jarosława Kaczyńskiego, jakoby notka nosiła fałszywą datę. "Mamy potwierdzenie elektroniczne wraz podziękowaniem za nadesłane materiały” - mówi Sikorski.
>>>To pismo skłóciło prezydenta z rządem
Zdaniem szefa polskiej dyplomacji nasz kraj powinien brać przykład z państwa, które za zgodę na kandydaturę Rasmussena dostało już pierwsze profity.
"Dziś wiemy już, że Turcja dzięki swojej twardej postawie uzyskała pewne korzyści" - podkreśla Sikorski. Dzień po tym, jak Ankara wyraziła zgodę na Rasmussena, prezydent USA Barack Obama zaapelował o przyjęcie Turcji do Unii Europejskiej. Jak zaznacza Sikorski, dla Polski taką korzyścią mogło być rozlokowanie większej ilości natowskiego sprzętu i ludzi na terenie naszego kraju.